Kobieta i jej wyniki

Alice Munro, Miłość dobrej kobiety
WAB 2013
Trudno nadążyć za tempem wydawania opowiadań Alice Munro po polsku – w ciągu kilku ostatnich lat nadrabiamy braki, WL i WAB przekładają szybko większość jej ostatnich zbiorów. Nie jest to jednak autorka, którą można czytać szybko i w dużej ilości, bo choć świat, który przedstawia jest uporządkowany i prowincjonalny, to jednocześnie wyjątkowo mocno przepojony beznadzieją i rozpaczą.

Miłość dobrej kobiety to zbiór z 1998 roku, jeden więc z późniejszych w dorobku tej pisarki. Data publikacji nie ma tu jednak żadnego znaczenia, bo Munro ciągle obsesyjnie porusza się w tej samej przestrzeni kanadyjskiej prowincji, tej samej epoce – głębokich lat 50/60. Powracają te same tematy, te same konflikty. Polski czytelnik może mieć jednak z tym zbiorem pewien istotny kłopot: Munro używa chwytów pochodzących z literatury popularnej i kobiecej, wykorzystuje pewne schematy fabularne, które jednocześnie wypełnia zupełnie innymi treściami. Kurewski majątek ma formę listu, który młoda dziewczyna pisze do swojego ukochanego po rozstaniu z nim oraz po śmierci własnego ojca. Cały list utrzymany jest w tonie pożegnania, nostalgii i smutku. Pod tą schematyczną maską kryje się historia skandaliczna: dziewczyna z tym narzeczonym zaszła w ciążę, on kazał jej ją usunąć, choć planowali już ślub. Ojciec zaś bohaterki to jedyny w okolicy lekarz dokonujący aborcji, ona sama zaś – asystuje mu w tych zabiegach jako pielęgniarka.

Jak słusznie zauważa autorka bloga nic nie robienie znów (http://nicnierobienieznow.blox.pl/2013/08/Alice-Munro-Milosc-dobrej-kobiety.html), na polskim rynku Munro sprzedawana jest jako autorka literatury kobiecej (wystarczy zobaczyć romansowe okładki, jakie Munro daje WL), choć jest to jedno z większych nieporozumień literackich. Część krytyków podkreśla jej skłonność do przedstawiania uczuć – rozpaczy, różnych odcieni miłości itp. itd. To jest chyba drugie równie ważne nieporozumienie. Munro nie jest w żadnym calu autorką sentymentalną, nie tworzy literatury pocieszenia, daleko jej do uczuciowych dramatów Danielle Steel czy jej polskich odpowiedniczek.

Munro to przede wszystkim autorka feministyczna w tym znaczeniu, że nadrzędnym tematem jej tekstów jest przemiana społeczno-obyczajowa lat 50 i 60., stopniowe wyzwalanie się kobiet, rewolucja seksualna i jej wpływ na życie średnich i niższych warstw społecznych. Kanadyjska prowincja to świat o zorganizowanej, wyraźnej, trwałej strukturze, którą w praktycznie niewidoczny sposób podmywa postępująca zmiana: w tytułowym opowiadaniu bohaterki rozmawiają o złu, jakie czyni pigułka antykoncepcyjna, ale już w Dzieci zostają główna bohaterka kupuje je za zgodą męża.

Opowiadania Munro pokazuję, że bycie kobietą to rodzaj egzystencjalnego zniewolenia, uwięzienia w ciele, bycia skazaną na macierzyństwo. Wszystkie jej bohaterki przyjmują ten los, rodzą, kochają, uciekają od mężczyzn lub za nimi gonią. Większość z nich to kompletne outsiderki, kobiety osamotnione, skazane na życie na prowincji, w małych miasteczkach, próbujące jakoś to doświadczenie bycia kobietą oswoić na własną rękę. Jedna odchodzi od męża do kochanka, którego nie darzy w gruncie rzeczy głębszym uczuciem, inna wychodzi za mąż i ucieka z farmy do miasta, próbuje pisać. Jeszcze inna pozostaje samotna, pracuje jako domowa pielęgniarka. Pomimo tych prób wybicia się na niezależność, nie ma u Munro wyjścia na zewnątrz, ku całkowitej wolności, pełnej niezależności. Pauline z Dzieci zostają za wolność od męża płaci separacją od córek, która sprawia, że jej poczucie uwięzienia zmienia się w inny, stały rodzaj bólu – osierocenia. W Cortes Island bohaterka próbuje pisać, by dotrzeć w ten sposób do głębszej świadomości, stopniowo jednak pochłania ją życie rodzinne, społecznie narzucone funkcje i zadania.

Wszystkie czynności kobiece są tu z jednej strony rodzajem sacrum, ich wykonywanie stanowi o kobiecym sukcesie. W Dżakarciekobiety na plaży chwalą się swoimi dziećmi, ale też pociążowymi kilogramami – stopień zniekształcenia figury jest wprost proporcjonalny do ofiary, jaką ponosi się na ołtarzu rodziny, co z kolei przekłada się na zaawansowanie w kobiecość. Kobieta, która dba o swoich bliskich, staje się jednak obiektem kpiny, traktuje się ją w sposób pobłażliwy:

Mężczyźni śmieją się i zgodnie twierdzą, że ona w ogóle ma w głowie mętlik. Zdaniem jej męża dlatego, że jest kobietą. Zdaniem Briana dlatego, że jest jego matką. Ciągle interesuje ją to, czy ktoś już głodniał albo czy chce mu się pić, czy dzieci mają nakrycia głowy i czy zostały nasmarowane kremem ochronnym.

Munro uświadamia zaś jedno – że choć zmienia się zewnętrzna forma życia, postępuje emancypacja, to istota kobiecości pozostaje taka sama: zawsze i wszędzie zależna, powiązana z innym, niemożliwy do osiągnięcia byt-dla-siebie.
Dłuższa wersja tego tekstu ukazała się w dwumiesięczniku „Nowa Dekada Krakowska”. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *