Kuszenie albo redakcja mitu

Boucher, Francois; Shepherd Piping to a Shepherdess; The Wallace Collection; http://www.artuk.org/artworks/shepherd-piping-to-a-shepherdess-209420

Skoro już pojechałam do Warszawy na wręczenie Paszportów „Polityki”, to przy okazji zahaczyłam jeszcze o Muzeum Narodowe – w środku ferii, rozhukane, pełne dzieciaków, z paniami w szatni bardzo nieszczęśliwymi od ilości pracy.

„Arkadia” reklamuje się kilkunastosekundowym zwiastunem, w którym obraca się rzeźba Cypriana Godebskiego, zatytułowana „Kuszenie”, umieszczona na wystawie w cyklu „Antyczne i włoskie sielanki”. Kłopot polega jednak na tym, że rzeźba bynajmniej nie przedstawia kuszenia, a czystą przemoc: satyr siłą trzyma na kolanach młodą, szczupłą dziewczynę. Biały kamień świetnie oddaje te kontrasty: jego siła fizyczna i jej wiotkość, jego grube rysy, jakby zapijaczonej, niby pół-zwierzęcej, ale raczej oszpeconej zużyciem i rozwiązłością twarzy, jej twarz wąska i szczupła. Wzrok spuszczony wbite w dół, w zaciśnięte kolana. Stałam dość długo, wgapiając się w te kolana właśnie i zastanawiając, dlaczego tak dyskusyjna rzeźba trafiła na promocyjną czołówkę.

Wystawa w Muzeum Narodowym ma ambicje przedstawienia rozwoju i przekształcenia arkadyjskiego motywu kultury aż do współczesności. Od Wergiliusza po Dianę Lelonek i Cecylię Malik – taki jest mniej więcej jej zakres. Szeroki zakrój dzieł sztuki, podzielonych na epoki uzupełnia tu sztuczna roślinność, mech i plastikowe paprotki. Piszę o nich dlatego, że te kiwające się w podmuchu klimatyzacji listki jakoś dziwnie nie grały z magią, którą powinny kreować. To nie było żadne popołudnie fauna, tylko smętny spacer po wypalonych mitach. Nie jest to zarzut, raczej obserwacja, że instytucja jaką jest muzeum, ze swoimi przepisami nie jest w stanie wprowadzić żadnej żywej rośliny i może o Arkadii opowiadać przy pomocy tworów sztucznych. Niezła ironia.

Wystawa jest niezła – arkadyjska sztuczność i naiwność marzeń podlega tutaj problematyzacji, rozbija się w ostatnich salach, w dystopiach i opowieściach o katastrofie klimatycznej. Płciowy wymiar mitu rozpada się w Sali „Queerowe arkadie”, gdzie łąka i gołe, rozleniwione, młode ciało staje się kostiumem dla opowiadania o nieheteronormatywności. Czekam też bardzo na wykład, który ten temat będzie poszerzał – 13 lutego mówić o queerach w Arkadii  będzie prof. Monika Rudaś-Grodzka.  

Wszystko to spoko, brakuje mi tylko jednego wątku – połączenia Arkadii i sadyzmu, arkadii i przyzwolenia na gwałt, zwierzęcego kostiumu przysługującego tylko mężczyźnie. Bo w zebranych przedstawieniach kobieta mogła być bowiem albo człowiekiem (czyli podlegać normom), albo rośliną (zamieniała się w nią za karę, gdy odmawiała kontaktu seksualnego), za każdym razem, nawet w wyobrażonych krainach wiecznej szczęśliwości zajmowała pozycję niższą. No i co to o nas mówi, że wyobrażamy sobie te krainy jako miejsca, gdzie można nimfę wychłostać?

 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *