Encyklopedia całego świata

W baroku, kiedy upowszechniła się (stosunkowo i tylko wśród szlachty) umiejętność czytania i pisania, oprócz mody na pamiętniki pojawiła się też moda na pisanie encyklopedii – rozszerzanie świata i jego coraz powszechniejsze zwiedzanie sprawiało, że próbowano uporządkować świat w całym jego bogactwie, usystematyzować i stworzyć odpowiednie definicje.

Z pierwszą polską książką słoweńskiej poetki, Anji Golob, jest dokładnie tak samo. Wykonuje ona gest dokładnie przeciwny do większości współczesnych poetów i poetek, bo na poziomie tematów nie dąży do selekcji. Żadnego ograniczenia, raczej właśnie próba zagarnięcia wszystkiego, stworzenia jakiejś książki totalnej, w której wszystkie przeskoki myślowe, całe nasze ADHD kultury, która nie może się skoncentrować dłużej na niczym, znajdują swój zapis. To jednak, co robi Golob na poziomie konstrukcji i języka z barokowym zachłyśnięciem światem nie ma nic wspólnego, bo poetka za pomocą bardzo nowoczesnych środków, zdań krótkich i szybkich, tworzy niezwykle jasną i klarowną opowieść. Nie ma u niej też odruchu porządkowania i układania, żadnych symetrii i przeciwieństwa, bo ich miejsce zajmuje świadoma próba stworzenia chaosu, oddania zawrotu głowy. Sama lektura sprawia, że czytelnik i czytelniczka mogą się poczuć przestymulowani, naćpani obrazami poetyckimi. Overload i veritgo to dwa klucze to tej książki. Golob tak montuje swoje wiersze, zestawia w takiej kolejności, by uniemożliwić jakąkolwiek próbę interpretacji porządkującej, szukającej ładu. Bo po wierszach lingwistycznych, które bawią się zapisem i powtórzeniem, mają wyraźny kształt i ważną rolę pełni w nich zapis, pojawia się wiersz o przesadzaniu kwiatów, który właściwie wcale wierszem nie jest. Ale nie jest to wcale skok ku wątkom ekologicznym (są w tej książce rozsiane i ważne wiersze na ten temat), bo zaraz na poły ironiczne, na poły serio wezwanie do Jamesa Bonda, by ratował nie tylko królową. I tak Golob toczy ten tom, który bardzo porządnie skomponowaną książką, gruntownie przemyślaną.

Świetne są jej wiersze o seksie i ciele, inkluzywny zapis doświadczenia seksualnego, pasji, pożądania, daleko odbiegający od stereotypów heteroseksualnych. Jakąś złość w sobie niosą wiersze o miłości – bo raz po raz powraca serce jako organ, serce jako symbol – ale za każdym razem Golob opracowuje temat tak, by nie dało się sformułować żadnego zdania twierdzącego i trzeba się zatrzymać dokładnie w tym miejscu, w jakiś rozkroku i rozedrganiu, którego chce autorka.

Zastanawiam się, czy moje skojarzenie z XVII-wieczną encyklopedią ma sens, bo myślę też, że można próbować ująć pomysł Golob poprzez skojarzenie z porządkiem scrollowania w mediach społecznościowych. Jej wiersze układają się w taką właśnie chaotyczną całość, jakbyśmy placem i wzrokiem przebiegali przez ścianę główną naszych profili, odczytywali posty znajomych na przeróżne tematy, utrzymane w zupełnie niepowiązanych ze sobą tonach. Nie lubię jednak porównywania poezji do Facebooka, głównie dlatego, że wszyscy piszą wiersze o SM, ale nikt tego dobrze nie potrafi zrobić. Zwłaszcza że układ tego tomu, wprowadzony tu dobór tematów nie mają nic wspólnego z przypadkiem, wiele za to z żelazną dyscypliną i dystansem do pisania, a tych dwóch rzeczy na Facebooku akurat nikt nigdy nie widział.

 

Na osobny temat zasługuje Miłosz Biedrzycki jako tłumacz tego tomu, a właściwie jego wybory translatologiczne. Kompletnie nie jestem teraz gotowa na napisanie tego tekstu, ale wrzucam tylko wątek: Biedrzycki, którego książki poetyckie popchnęły polską poezję na nowe tory, czytany dzisiaj i ustawiany w poezji mistrza przez poetów i poetki z urodzonych na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych, sięga w przekładach po poetki, kobiety piszące mocnym głosem o kobiecym doświadczeniu świata, o ciele, wyraziste feministyczne głosy. Ale to na inną okazję.

Anja Golob

Didaskalia do oddechu

Instytut Kultury Miejskiej 2022

Tom Anji Golob w przekładzie Marleny Grudy i Miłosza Biedrzyckiego jest nominowany do Europejskiego Poety Wolności w tym roku.

Partnerem tego cyklu, prezentującego wszystkie finałowe książki, jest Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku, organizator Nagrody.

 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *