Tyle wiemy o sobie

Gregor Ziemer, Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji

Przekład: Anna Dorota Kamińska

Znak 2021

Nie chciałam pisać o tej książce, bo wydawało mi się, że nic nowego już nie da dodać się do tematu źródeł i mechanizmów faszystowskiego zła. Ale kiedy kilka tygodni temu jeden ze strażników pilnujących szczelności polskiej granicy na oczach spragnionych uchodźców wylewał wodę mineralną na ziemię, a w tym tygodniu zatrzymano w Krakowie kredę, której dzieci używały do rysowania przed siedzibą PiS, odkryłam jednak z rozpaczą, że ciągle nie przerobiliśmy tej lekcji jak należy.  

No więc Ziemer pokazuje w swoich zapisach, jak hodowano młodzież w Niemczech pod koniec lat 30.: wszyscy muszą należeć do jakichś organizacji nazistowskich, bo czas wolny i niezależność nie sprzyjają wzmacnianiu zbiorowych wartości, młodzi nie zrzeszeni traktowani są zaś jak wrogowie i przestępcy. Odwróceniu uległy konserwatywne wartości: zachęca się młodzież do przed- i pozamałżeńskiego seksu, bo państwu najbardziej zależy na materiale genetycznym, trzeba się mnożyć na potęgę. Chłopcy będą żołnierzami, dziewczyny urodzą żołnierzy. Rodzina ma wartość na tyle, na ile jej członkowie angażują się w ruch państwowy. Ale uczy się w szkołach też rzeczy praktycznych, przygotowując młode pokolenie na trud wojenny: jak ugotować obiad za grosze, jak wykorzystać resztki, jak prowadzić dom w stylu spartańskim. 

Ta przyziemna, ciężkawa strona życia nikogo jednak nie razi, bo młodzi wierzą w mit, śpiewają pieśni ku czci niedawno zamordowanych męczenników, ćwiczą ciało, odbywają nocne rytuały przy pochodniach, stają się jednocześnie Zygfrydem i Jezusem, każdy ma gen zbawiciela narodu niemieckiego. Jezus zresztą to zły przykład, bo wszystkie święte księgi się pali w czasie ceremonii umacniania nowego porządku. I choć kilka osób milknie, gdy agitator rzuca na stos Biblię, to jednak nikomu nie przychodzi do głowy go powstrzymać. 

Autor tych wszystkich historii przebywał w Niemczech pod koniec lat 30. jak dyrektor Szkoły Amerykańskiej i to pozwalało mu na podróżowanie po kraju i obserwowanie sposobów nauczania. Nie jest to jednak opowieść do końca pełna, lecz pełniejszej nie dostaniemy: młodzi Niemcy, wychowani w absolutnym posłuszeństwie, obawiają się pokazywać obcemu, czym się zajmują, wyjaśniać mu znaczenie swoich rytuałów. Czują, że to ktoś spoza, kto ich nie zrozumie i może wykorzystać zdobytą wiedzę przeciwko nim. 

Mnie jednak co innego zastanawia – opowiadałam już o tym trochę w live na Instagramie – skąd wzięli się wszyscy fanatyczni pedagodzy, wszystkie te przerażające nauczycielki eugeniki, wykładające w instytutach dla panien teorie rasowe, zachęcające do prokreacji na chwałę Hitlera, cytujące z pamięci obszerne fragmenty „Mein Kampf”? Hitler zdobył władzę w Bundestagu w 1933 roku, kilka lat wcześniej nazistowski pucz w Monachium nie powiódł się, NSDAP rozwiązano, a samego Hitlera skazano na 5 lat więzienia. Czyli wystarczyło jakieś 15 lat, by przeorać całkowicie społeczeństwo, by zindoktrynować pokolenie średnie do tego stopnia, że z przekonaniem podjęło ono obowiązek kształcenia młodzieży urodzonej w okolicach puczu. 

I to jest dla mnie najbardziej przerażający wniosek, ta wiedza o krótkim okresie, który wystarczy, by całkowicie odmienić oblicze społeczeństwa, by je zradykalizować, nauczyć fanatyzmu, wdrukować poczucie słuszności. 

Dawno nie czytałam książki tak starej i jednocześnie aktualnej, komentującej tak dokładnie rzeczywistość za oknem. 

 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *