Niebezpieczne kobiety. Antologia opowiadań
Prószyński i Spółka 2007
Niebezpieczne kobiety to antologia, jakich wiele ukazuje się na anglosaskim rynku: wokół nośnego, atrakcyjnego tematu zgrupowano teksty sławnych, lecz różnorodnych stylistycznie autorów. Do rąk czytelnika trafia książka rzetelnie przygotowana, sprawnie skomponowana, przeplatająca umiejętnie różne nastroje i style narracji. Jej polskie tłumaczenie sprzedało się w ciągu półtora miesiąca i aż chciałoby się napisać, że to książka świetna warsztatowo. Ale niestety – w Niebezpiecznych kobietach dla czytelnika najbardziej niebezpieczni okazali się autorzy, którzy nie udźwignęli tematu opowiadań i polegli, pokonani przez jeden z mitów kultury masowej.
Niebezpieczna kobieta to zjawisko związane ściśle z literaturą popularną. Figura, wywodząca się z mitu o syrenach czy z postaci Kirke, ujawniła się w wyobrażeniach wampirzycy i czarownicy. W kulturze masowej femme fatale zaczęła karierę jako bohaterka czarnego kryminału Jamesa Caina, Dashiella Hammetta i Raymonda Chandlera. Ich kreacje spopularyzował film noir: Brigid O’Shaughnessy uwiodła Sama Spade’a w „Sokole maltańskim”, Carmen Sternwood rozkochała w sobie Philipa Marlowe’a w „Wielkim śnie”, Gilda zniszczyła życie Johnny’ego Farrella i Ballina Mundsona w filmie Charlesa Vidora. Postacie tych kobiet ciążą nad innymi bohaterami, fascynują seksualnością i destrukcyjną osobowością. Tymczasem niebezpieczne kobiety z antologii opracowanej przez Otto Penzlera są płaskie i nieciekawe.
Każdy z autorów wokół głównej bohaterki obudował inny typ historii. Joyce Carol Oates napisała monolog porzuconej kochanki straszącej niewiernego mężczyznę śmiercią i domagającej się przeszczepienia jego serca. Walter Mosler skonstruował kryminalną intrygę wokół śledztwa prowadzonego na zlecenie kobiety podejrzewającej narzeczonego o niewierność. Nelson DeMille osadził akcję swojego opowiadania w Wietnamie, gdzie snajperka zabija cały oddział amerykańskich komandosów, a przy życiu pozostawia tylko dowódcę. Thomas H. Cook pisze o samobójstwie osamotnionej femme fatale, o jej ucieczce ze znienawidzonego świata. John Connolly opowiada historyjkę „antykizujacą” – o odkryciu w fundamencie bungalowu zwłok pramatki Lilith. Lorenzo Carcaterra wykorzystuje pomysł na sensacyjną rozgrywkę między panią prokurator a płatnym zabójcą. Elmore Leonard zaś sięga po gangsterską opowieść z Południa.
Dla większości opowiadań inspiracji należałoby szukać w filmach, nie w literaturze. Autorzy poszczególnych tekstów analizują twarze kobiety niebezpiecznej wprowadzone do kultury przez kino. Filmowa jest również geneza przywoływanych tu poszczególnych konwencji gatunkowych: horroru, romansu, filmu gangsterskiego, wojennego czy więziennego. Właśnie w takim prostym, nieprzepracowanym i niezbyt refleksyjnym odwołaniu do filmowej tożsamości femme fataleszukać można przyczyn słabości opowiadań należących do antologii Prószyńskiego. Choć do książki przyciągają wielkie nazwiska, to jednak apetyt czytelnika nie zostaje zaspokojony, bowiem mistrzowie amerykańskiego kryminału nie wywiązali się dobrze z postawionego im zadania. Nudna niebezpieczna kobieta staje się żałosna.
Wielkość kreacji femme fatale polega na nadaniu jej podmiotowości, na uczynieniu jej przyczyną sprawczą wydarzeń. To ona tka bowiem misterną sieć intrygi, manipuluje męskim bohaterem. To jej osobowość wysuwa się na plan pierwszy. Tymczasem w antologii Prószyńskiego nie znajdziemy niczego takiego. Kobieta niebezpieczna konstruowana jest w opowiadaniach jako zbiór atrybutów, wieszak na ubrania, jej tożsamość tworzy się poprzez połączenie w jedno: szczupłej figury, ponętnej urody, pończoch, wysokich obcasów i małej czarnej. Bohaterka To, co miała do zaofiarowania kopiuje strój postaci z czarnych filmów lat 40. Postaci z Improwizacji noszą sukienki koktajlowe, przy każdym ruchu obnażając fragment uda. Znika podmiotowość bohaterki, zostaje ona sprowadzona do poziomu przedmiotu – w Cielo azul femme fatale występuje jako… zwłoki wyjątkowej urody. Cała aura tajemniczości otaczająca bohaterkę realizuje się tutaj poprzez jej bezimienność: zabójca nawet w celi śmierci nie chce ujawnić imienia dziewczyny.
Niejednoznaczność moralna bohaterki wydaje się cechą równie ważną, co jej tajemniczość. Tymczasem w tych popowych opowiadaniach świat wartości nawet lekko nie zachwiał się w posadach, a wszystkie motywy działań wyjaśniono. Zło zawsze zostaje ukarane, dobro zwycięża, przestępczyni zostaje napiętnowana. Bohaterka Karmy przez lata planuje zemstę, żona w Świadku zabija męża, by zagarnąć jego majątek i żyć z kochankiem, w Jej panie i władcy bohaterka traktuje zabójstwo swojego partnera jako dalszy ciąg erotycznej gry sadomasochistycznej. Femme fatale jest zła, autorzy nie dają nam więc tutaj możliwości spojrzenia na świat z jej perspektywy. Tylko mężczyźnie przysługuje prawo do dystrybucji wartości. Choć między snajperką a porucznikiem w Randez-vous wytwarza się pewna więź, to mężczyzna nie ma oporów, by do niej strzelać w nocy. W Pawilonie pana Graya mąż obezwładnia żonę, próbującą otworzyć trumnę Lilith.
Magia femme fatale, jaką wytworzyła kultura popularna, w tych opowiadaniach została amputowana. Znika uwodzicielska tajemnica – bo detektywi w śledztwie odkrywają wszystkie elementy intrygi. Niepokojący urok ulega racjonalizacji, przepada pozarozumowy pociąg, namiętność zamienia się w pożądanie wywołane krótką sukienką. Nudno czytać.