Michał Witkowski, Zbrodniarz i dziewczyna
Świat Książki 2014
Najnowsza powieść Witkowskiego to powieść niezwykle ciekawa. Nie tylko dlatego, że autor odwołuje się do konwencji kryminału, ale też dlatego, że jej lektura dzieli krytyków. Jedni uważają, że Zbrodniarz i dziewczyna to spadek formy, inni – że tekst wybitny. Jedni, że Witkowski się sprzedał, inni – że gra, szydzi z konsumpcjonizmu, jedni – że autor stacza się po równi pochyłej (przy założeniu, że Lubiewobyło szczytem) i reprodukuje jedynie cudze style i języki. Inni mówią, że utrzymuje swoją formę z Lubiewa, a Zbrodniarz i dziewczyna to zapis stylistycznej wirtuozerii. To krótkie streszczenie głosów, najbardziej symptomatyczne teksty i sprzeczne teksty wyszły chyba spod pióra Przemysława Czaplińskiego (dwutygodnik.com) i Michała Sowińskiego (Ha-art).
O co więc toczy się spór? Jak zwykle − o prawdę. O to, czy Witkowski kłamie, gra, ironizuje. Krytyka nie potrafi rozpoznać, czy autor Zbrodniarza i dziewczyny flirtuje jedynie z kulturą masową, czy też jej się sprzedał? Czy zdradził kulturę wysoką, czy tylko broni jej w sprytny sposób, pogrywając z popkulturą, obnażając jej prymitywne elementy. Spotykamy się z dwoma sprzecznymi postawami – część krytyki uważa, że Witkowski rozmienia się na drobne, pisze coraz prostsze powieści, by dotrzeć do niewyrobionego czytelnika, który miałby kłopot ze zrozumieniem Lubiewa. Dla innych Witkowski to wirtuoz, używający popkultury jako narzędzia, rysujący w karykaturze niskie instynkty konsumpcyjne (pragnienie „nakupowania lujowi”, obecne i w Drwalui w Zbrodniarzu i dziewczynie). Pytają więc dalej: czy Witkowski gra o jakąś wyższą stawkę? Chce stworzyć jakiś nowy model pisarza? Chce być autorem, który pogodzi wysokie i niskie? Będzie Gombrowiczem nowej epoki?
Ja jestem Witkowskiemu przychylna, uważam, że jego zdjęcia modowe są świetne i wcale nie tworzą przykrego dysonansu (wysoka proza vs zdjęcia uliczne). Wydaje mi się za to, że można popatrzeć na powieść Witkowskiego w taki sposób, który pogodzi tekst literacki i tekst modowo-kulturowy. To, co łączy bowiem obie dziedziny to obsesja ciała – ciała, które zdradza autora, wymyka się jego pragnieniom, jest słabe.
W Zbrodniarzu i dziewczynie właśnie ciało powraca jako obsesja – morderca poluje na młodych chłopców w starych pikietach, zabija ich i przebiera, obmywa ciała, ale też je rozcina, patroszy. Upiększa i rujnuje. Odbiera życie, uważnie studiuje fizyczną maszynerię, ale też poprawia wygląd ciał, zanim umieści je w publicznym miejscu. Cała powieść skonstruowana jest tak, by Przedwojenny Morderca stał się alter ego bohatera − pisarza Michała Witkowskiego, a więc łączy ich nie tylko orientacja, ale i zainteresowania. Pisarz zbiera ogłoszenia o zaginionych chłopcach, kolekcjonuje wyjątkowe ubrania, interesuje go moda retro i vintage. Ta symetria rozwija się do tego stopnia, że początkowo to Witkowskiego właśnie śledczy podejrzewają o morderstwa. Widać zatem wyraźnie, że strój i ciało odgrywają kluczową rolę, przy czym nie tylko pisarz-Michaśka się przebiera, ale także policjant, który ma go rozpracować i sam morderca, śledzący prace operacyjne oraz wszystkie osoby uwikłane w dochodzenie. Każdy bohater stylizuje się na kogoś innego, ciało trzeba okrywać, zmieniać, przerysowywać i poprawiać. Policjant stylizuje się na studenta-hipstera, Sonia na gocką księżniczkę, a Iwo to emo i fashionista.
Ciało dla Witkowskiego jest interesujące o tyle tylko, o ile jest sztuczne, o ile prowadzi walkę z naturą (i ją wygrywa) – musi być wydepilowane, pachnące, wyperfumowane, ustrojone, a nie zwyczajnie ubrane. Witkowski próbuje oderwać człowieka od ciała, bo ono samo jest bez sensu, choruje, poddaje się infekcjom i depresjom, a przede wszystkim brzydocie. Szwankują zatoki, ciało kicha, kaszle, ale też starzeje się, tyje, brudzi. W końcu zaś otwiera się pod nożem koronera i rozpada:
(…) dlaczego to wszystko jest takie banalne. Nawet nie obrzydliwe, tylko banalne i na dłuższą metę nudne. Wciąż czeka się na coś więcej, jakąś duszę czy coś, a ty tylko rzygi i gówno w środku, cała tajemnica.
Ważną figurą staje się w tej interpretacji Enen – 16-letni chłopak, który zginął w czasie ulicznej bójki. Ani jego nazwiska, ani winnych śmierci policji nie udało się wskazać, zostałby kolejnym NN w statystykach, gdyby nie zainteresowanie jednego ze śledczych: Bartosz dba o Enena, ciągle trzyma ciało chłopca w lodówce. Nie tylko nie pozwala go pochować, ale też maluje, kupuje ubranie i perukę. Cały ten wątek ma znaczenie symboliczne – pokazuje bowiem walkę z czasem, zmaganie się z ciałem, dążenie do przezwyciężenia słabości, fizyczności, śmierci.
To nieprawda, że ciało trzymane w lodówce się nie zmienia. Cała krew spada na dół i chłopak, który miał długie włosy, wyglądał jak woskowa księżniczka w szklanej trumnie, był prawie przeźroczysty, ulepiony z jakiejś nieziemsko-perłowej masy. Koniuszek nosa z diamentowego pyłu. Piękna powłoka młodego życia, które wcale nie zamierzało się kończyć. Wszystko, co złe, cała ta śmierć, zgromadziło się na spodzie.
Cały wysiłek, kluczowy dla zrozumienia ostatnich tekstów Witkowskiego, polega więc na tym, by kultura opanowała ciało, by przedłużyła jego atrakcyjność, trwałość na seksualnym rynku, by dała zdrowie, które w domyśle równoznaczne jest ze szczęściem. Kultura jest tu rozumiana jako przestrzeń mody, stylu, stroju, który zawsze coś mówi o człowieku. Dlatego właśnie bohater Witkowskiego zawsze jest na diecie (bo ciału nie można folgować, dieta to sposób na okiełznanie słabego ciała), jada tylko w restauracji, bo jedzenie w domu kojarzy się z czynnością biologiczną, uleganiem prymitywnej, pozawerbalnej potrzebie. Posiłek w restauracji to już wejście w przestrzeń kultury, trzeba przecież wybrać trendy knajpę, modne danie, skomentować wystrój i muzykę. Domowa kuchnia, w której się gotuje, to natura, restauracja – kultura. Bohaterowie nie piją niczego poza kawą i alkoholem, bo ona napoje nie bardzo służą ciału, stanowią ważne elementy kultury, mają własną historię. Postacie Witkowskiego nie mogą pić mleka!
Witkowski gra więc na klasycznej modernistycznej opozycji kultura – natura, duch – ciało, genitalia – mózg. Inaczej jednak niż moderniści opracowuje to zagadnienie, ponieważ w jego prozie ciało najbardziej fascynujące, najbardziej atrakcyjne to twarde ciało luja, ciało, którego z pozoru nie dotykają żadne gnilne procesy bo to zawsze ciało młodego mężczyzny.
I to ciało właśnie – pachnące potem, twarde, spracowane, niezbyt zadbane, wyrzuca Witkowskiego poza ustalone tradycje i podziały, stawia go poza pytaniami o stylizację i autentyczność.