Ławka przed chałupą

Andrzej Muszyński, Miedza
Czarne 2013
Muszyński to autor, którego karierę trzeba zacząć śledzić, bo jego zbiór opowiadań wiejskich pt. Miedzastanowi dowód na niezwykły talent, fantastyczną umiejętność podglądania świata. Język, którym się posługuje, jest zarazem poetycki i brutalny, pozwala uchwycić to, co konkretne, ale i to, co ulotne:
O tej porze roku ostre kolce chwastów już ostygły, puściły bokiem parzące soki, pochyliły urobione głowy. Można było zgnieść w dłoni bukiet żylastych pokrzyw, niemal nie parzyły. Dłonie po lecie stwardniały, popękały, przypominały podeszwę męskiej stopy.
O biedzie i pracy autor pisze w absolutnie fascynujący sposób, przedstawia wieś jako przestrzeń zderzenia tego, co stare i brudne, ale też dobre z tym, co czyste, nowoczesne i złe. Muszyński pokazuje bowiem konflikt cywilizacji i natury,  kostka brukowa, fabryki niszczą świat wiejski, pierwotny, toczący się zgodnie z porządkiem biblijnym. Nie ma już wiejskich podwórek, ławek, płotów. Ich miejsce zajmują altanki, grille i iglaki. To, co bohaterowie jego opowiadań rozumieją jako postęp, sam autor przedstawia jako rodzaj porażki, postęp jest tylko pozorny, nowe przedmioty, tak lubiane przez mieszkańców modernizującej się wsi, są po prostu brzydkie, w potwornie złym guście. Modernizacja, która w miastach lat 50. i 60. wiązała się z absolutną unifikacją, teraz dotyka wsi. Te wszystkie iglaki, anteny – symbole nowoczesności i bogactwa, są do bólu kiczowate, ujawniają też chybione często aspiracje wsi. Ci zaś, których na anteny nie stać, stają się nowym proletariatem – tym razem wiejskim. Znikają zwierzęta, a ludzie zaczynają pracować w mieście. Chłopska duma i pracowitość ustępują wstydowi, poczuciu braku perspektyw, niższości społecznej:
Szli do domów tylko po to, by popatrzeć w telewizor. Wracali na przystanek, by przy nim stać (…). To nie potrwa długo. Niedługo wsiądą w pekaesy, by nigdy nie wrócić. Chcieli nowego świata i go dostali (…). Synowie chłopów i pasterzy, prawnuki dworskich parobków.
Bohaterowie Muszyńskiego, to ludzie, jakich nie zna główny nurt literatury, kilku wiejskich gawędziarzy, ale też pobożni, ciężko pracujący chłopi, trzymający się tradycji, zdystansowani wobec technicznych nowinek, niepoddający się pędowi życia. Osadzenie w tradycji jest tutaj najważniejszą chyba wartością, bo wiąże się z trwaniem, z ciągłością, a te stanowią podstawy tożsamości:
Potrafię wskazać grób prababki i przynoszę jej kwiaty –
mówi jeden z bohaterów.
Dwa opowiadania uważam za teksty absolutnie wybitne: Kundel. Dziennik czwartoligowca i Cep. Pierwsze stanowi zapis dojrzewania chłopaka uwielbiającego piłkę nożną. Młody spędza całe dzieciństwo na boisku i jako nastolatek ma szansę zawalczyć o grę w zawodowej lidze. Narracja o upartym szczeniaku, który cały dniami obija piłkę, o wiejskich meczach niedorostków jest fantastyczna, potoczysta, dosadna, plastyczna. Zupełnie inne wątki wprowadza Cep, opowiadanie zamykające zbiór, będące pesymistycznym zakończeniem, kodą dla wiejskiego świata. Tutaj właśnie z całą mocą ujawnia się konflikt między mieszkańcami wsi: jeden z nich, stary dziad, chce pozostać w swojej chałupie z zabudowaniami gospodarczymi. Inni z kolei, wielbiciele iglaków i plastikowych mebli ogrodowych, namawiają go, by sprzedał grunt, by umożliwić budowę fabryki:
Fabrykę będą budować, gdzieś za domami. Coś tak mówili. Krzyż na ścianie. Skórzany serdok. Że pola ludzie chcą sprzedać i że on też musi. Szklanka ćwierć litra, zacieki. Bo jakieś zyski, bo udziały. Ciepłe mleko. Niemiecka fabryka plastikowych kulek – powtarzali. Emaliowany czerwony kubek. Wójtowe ulgi dla inwestorów. A w polu on tylko jeszcze robi. Przeszkadza. Bo fabryka stanie, jak wszyscy opchną pola. Tylko on, zawada. Jak nie sprzeda, to go zamłócą cepami.
Ten zbiór opowiadań łączy w sobie dwa bieguny przeciwne: jest tekstem doskonałym literacko i równocześnie błyskotliwą diagnozą socjologiczną i antropologiczną, zapisem zmiany społecznej. Miedza podejmuje tradycję nurtu wiejskiego, sięga do najlepszych polskich powieści lat 70. i 80., ale jednocześnie Muszyński pisze w sposób nowoczesny, drapieżną, potoczystą frazą.

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *