Wioletta Grzeogrzewska, Guguły
Czarne 2014
Ojciec-robotnik, dziadek-zdun, ubowiec, robotnice i gospodynie domowe, nasz Papież – oto postacie ze świata debiutanckiej powieści Wioletty Grzegorzewskiej. Powieść świetna, debiut wybitny. Tekst ważny także dla naszego zbiorowego samopoznania, bo autorka opisuje tutaj życie na prowincji w latach 80., czyli przestrzeń znaną większości z nas. Jest to świat umieszczony na granicy wsi i miasta, natury i cywilizacji. Wioska, w której mieszka Wiolka, jest dość pokraczna – nie jest już taką wsią, jaką opisywali Myśliwski i Redliński, bo wdarł się do niej PRL – chłopi pracują w fabrykach, każdy ma dwa zawody: dba o gospodarstwo i wychodzi codziennie gdzieś na etat. Ojciec Wiolki pracuje w papierni, a popołudniami wyprawia, preparuje zwierzęta. Matka – także robotnica w fabryce, cały czas wolny poświęca domowi, obejściu, zwierzętom i gotowaniu.
Większość recenzji podkreśla w Gugułach wątek dziecięco-dziewczęcy: dorastanie małej Wiolki, wchodzenie w życie w świecie prowincjonalnym. Nie jest to jednak świat niewinny i bezpieczny, wolny od przemocy, seksu, używek. Dziewczynkę molestuje lekarz, a kilka lat później próbuje ją uwieść i chłopak z klasy, i prostytutka z pobliskiego burdelu. Wszystko to jednak wpisuje się w proces dojrzewania, w inicjację, odkrywanie ciemnych sfer życia. Wiolka musi doświadczyć także strachu, śmierci i żałoby, zderzyć się z własnym ciałem, opuszczeniem, buntem. Jak każde dziecko dojrzewające w tej epoce, skazana jest na siebie, bo rodzice zbyt są zapracowani, by zająć się jej potrzebami emocjonalnymi. Dziewczynka poznaje więc świat sama.
Ten wątek inicjacyjny – bardzo dobrze zrealizowany w powieści – w krytycznej analizie wydaje się jednak dość już wyeksploatowany. To, co mnie interesuje w Gugułach najbardziej, to obraz systemu społeczno-politycznego, bo chcąc nie chcąc autorka napisała powieść o PRL-u, a tym samym zabrała głos w dyskusji o naszej przeszłości. Grzegorzewska pokazuje bowiem rozkład komunizmu z perspektywy dziewczynki, uczennicy szkoły podstawowej, a więc kogoś, kto z polityką niewiele powinien mieć wspólnego. Tymczasem jednak ciągle w jakiś sposób zderza się z Systemem, w jego ramach porusza. Pierwsze spotkanie Wiolki z ojcem odbywa się, gdy dziewczynka ma dwa lata, bo za dezercję z wojska ojciec trafił do więzienia. Matka zachowuje kapkę z chrztu małej, bo zamierza oddać ją ojcu, gdy ten wyjdzie na wolność. Wiolka jest prymuską, bierze udział we wszystkich konkursach plastycznych, szkoła wysyła jej prace na konkursy międzynarodowe. Jeden z nich – „Moskwa twoimi oczami” w 1983 roku powoduje jednak same kłopoty. Na kartkę z obrazkiem rozlał się atrament, co sprawia, że obraz został oceniony jako pesymistyczny i wywrotowy, do szkoły przyjeżdża ubek, by wydobyć z uczennicy, kto przekazał jej taką wizję. System komunistyczny ujawnia się tutaj jako wszechobecny, groteskowy, doświadcza każdego i objawia się w każdej dziedzinie. Grzegorzewska pokazuje też w bardzo interesujący sposób, jak nijaka jest pozycja kobiety w PRL-u: harująca na dwóch etatach w domu i w fabryce, szykująca dekoracje i odświętne stroje na pochód 1 maja i na przejazd papieża. Wszystko to jednak w Gugułach odbywa się mimochodem, bo nie ma tu żadnych odniesień do systemu wprost. Taka literatura zresztą jest z reguły uproszczona, pisana pod tezę, oddalona od realiów. A właśnie realia lat 80. stanowią najmocniejszy punkt tej opowieści, bo prywatna historia o dorastaniu pozwala ominąć dylemat wszystkich tych, którzy piszą powieści o komunizmie i muszą wybrać prywatyzację historii lub ideologizację przeszłości. U Grzegorzewskiej nie ma żadnej ideologizacji (tzn. przedstawiania komunizmu wyłącznie w kategoriach zgnilizny i słabości), nie ma też ucieczki do prywatnego świata (która w prozie lat 90. pozwalała „ocalić” PRL jako doświadczenie własnego dzieciństwa), bo autorka potrafi balansować na styku polityki i prywatności. U Grzegorzewskiej nie ma nostalgii za tamtą epoką, za życiem na wsi i za realiami politycznymi.
Obok Miedzy Muszyńskiego, Guguły to chyba najciekawszy debiut ostatnich miesięcy.