Czynność intymna

Jacek Dehnel, Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu
WAB, 2012
Tym razem trzeba chyba zacząć od wyznania – nie znosiłam Dehnela organicznie, ale kupił mnie tą książką i będę musiała chyba odpokutować część rzeczy, które o nim powiedziałam i napisałam.

Młodszy księgowy to zbiór felietonów poświęconych literaturze we wszystkich jej wymiarach – od analiz przekładów, przez interpretacje różnych utworów, relacje z podróży i stypendiów pisarskich, opowieści o starych egzemplarzach, książkach-dziwach. Najbardziej smakowite felietony dotyczą jednak przedmiotów – książek, regałów, komputerów (czyli nowoczesnych maszyn do pisania). Dehnel przeczytał Anne Fadiman i przyswoił sobie jej lekcję traktowania książki jako czegoś co jest zarazem wartością metafizyczną i konkretną, dziełem sztuki i przedmiotem życia codziennego, czymś co stawia się na regale Billy.

Jego opowieść o czytaniu jest historią sensualną, chodzi w niej o poszukiwanie śladów obcych lektur, obcego traktowania książki, odginania i składania, podpisywania, wyrzucania obwolut. Ale to też historia o pożywianiu pamięci – Dehnel spisuje opowieści swoich znajomych o skojarzeniach choroby i lektury z dzieciństwa (powstaje w ten sposób traktat: odra a Winnetou), kojarzy albumy o malarstwie z umiejscowieniem na półkach w bibliotece rodziców, a poszczególni malarze przywołują okres dzieciństwa.

Wiele miejsca poświęca okazom dziwacznym, książkom-kuriozom, po które nigdy byśmy nie sięgnęli. On tymczasem zajmuje się zbieraniem takich egzotycznych pozycji i dzieli się wrażeniami z lektury katalogu Searsa, albumu polskich zdjęć policyjnych z lat 30., Racjonalnego życia płciowego (opowiadającego o zboczeniach zwierząt), poradnika na temat zwyczajów towarzyskich (poradnik dość dramatyczny, bo napisany w czasie szalejącego stalinizmu i równania klas), amerykańskiego wydania Drobiu domowego, polskiego folderu reklamowego firmy z początku XX wieku produkującej środki antykoncepcyjne.  

Dehnel pisze jednak nie tylko o urokach płynących z czytania, ale też forsuje swoją wizję kultury, zwalcza zaś zawzięcie tych, którzy chcą, by literatura służyła różnym innym bytom: narodowi, wychowaniu, moralności, religii itp. Tym wszystkim dopełnieniom Dehnel mówi nie i broni ostro wolności artystycznej, niezależności od instytucji i wartości zewnętrznych. Swoją rację udowadnia w najbardziej bolesny dla prawicy sposób – wyszydzając postsmoleńską literaturę i jej autorów, posłów, którzy widzą w historii literatury polskiej nowy etap otwarty katastrofą z 10 kwietnia:

Oczywiście taka nowa epoka literacka koncentrująca się (…) wokół wypadku komunikacyjnego może się zrodzić wyłącznie w umyśle kogoś, kto literaturę rozumie jako przedłużenie ulotek wyborczych.

Złośliwie opisuje on ten nurt w literaturze jako nowy socrealizm i paradoks społeczno-polityczny polega na tym, że ten z kolei socrealizm ostro forsuje prawica, której wyrazem uczuć patriotycznych jest sztuka wydana przez Wiesnę Mond-Kozłowską pt. Władysław II Jagiełło, a w której znajdziemy zdania:

Obudził mnie nagle jęk żałobników. Nie, nie ten na zawsze wpleciony w królewski katafalk. Naród mój, nasz naród zapłakał

– cytuję za wyzłośliwiającym się autorem Lali.

Takiemu właśnie „przedłużaniu” literatury, dopisywaniu jej dodatkowych obowiązków, ról i funkcji sprzeciwia się Dehnel, dla którego jest to przestrzeń skrajnej wolności, sztuka służąca wyłączenie samej sobie, teren, po którym podąża się za własną wolą.

Felieton daje prawo, by pisać o wszystkim, by forsować własny gust, by wyrażać własne zdanie i z tych praw Dehnel skwapliwie korzysta. Nie tylko nikomu nieznani autorzy obrywają od autora Saturna(choć to, co pisze o niepublikowanych poetach większość z nich powinna przeczytać). Dostaje się też innym poetom – jak Wojciechowi Wenclowi, który jest tu nazywany „powstańcem kanapowym”, posłom (również Krystynie Pawłowicz, której skojarzenia na temat Szymborskiej stają się obiektem wyjątkowo jadowitej analizy), dziennikarzom (Magdalena Miecznicka dostaje w skórę za przedstawienie pracowników korporacji jako dziedziców tradycji niepodległościowo-patriotyczno-insurekcyjnej; Witold Gadowski − za całokształt twórczości i nastawienia ideologicznego).

Dehnel żyje wśród książek i pisze o nich tak, że mu w to wierzę. Zajmuje się literaturą cały czas – sam pisze, ciągle czyta, zostawia majątek w antykwariatach. A jednocześnie potrafi pisać o własnym czytaniu i pisaniu w sposób uwodzicielski, wciąga mnie w swój świat lekturowy, pozwala się podglądać w czasie najbardziej intymnej i osobistej czynności, jaką jest obcowanie z książką.

Comments

Komentarzy

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *