11 października – światowy dzień coming outu

Światowy dzień coming outu trudno obchodzić w czasie, gdy w Polsce zakazuje się marszów równości. Ale tym bardziej trzeba. W Polsce cały czas nie ma zdeklarowanej poetki-lesbijki, jakby wbrew temu, że związki kobiece są mniej stygmatyzowane niż związki męskie.

 

Jestem w stosunku do Ciebie piekielnie niesprawiedliwy. Przykładam do Ciebie inną miarę niż do siebie. Miewałem znowu stosunki z innymi, nawet wprost wychodząc od Ciebie. Nawet dziś, kiedy jestem na dnie smutku, starałem się o to. (…) Ale nie mogę opanować moich dzikich odruchów. Świnia.

(pisze Jarosław Iwaszkiewicz do Jerzego Błeszyńskiego w 1958 roku, trzeci list tego dnia. Z tomu Wszystko jak chcesz red. Anna Król, Wilk i Król 2017)

 

W kabinie, gdzie pary w podróży poślubnej

kuliły się sobie w ramionach,

położyłam rękę na twoim udzie,

aby pocieszyć nas obie, twoja dłoń trafiła na moją,

i tak pozostałyśmy, cierpiąc razem

cieleśnie, jakby całe cierpienie

było fizyczne

 

(Adrienne Rich, 21 wierszy, przekład Jakub Głuszak, Biuro Literackie 2016)

 

O recepcji swoich „Homobiografii” pisze Krzysztof Tomasik:

Wszyscy oni uznali książkę za szkodliwą, naruszającą granice życia prywatnego (Nowacki zobaczył w niej podobieństwo do plotkarskiego portalu Pudelek). Przebił ich jednak Kazimierz Bolesław Malinowski, recenzent „Lampy”, która była pismem bardzo otwartym na alternatywę, ale, jak się okazało, w ściśle wyznaczonych ramach. To, co poprzednicy ubierali w okrągłe słowa, Malinowski nazywa wprost „niesmak”. Na tym nie koniec, samą tematykę homoseksualną ocenił jako „obyczajową ropę”, a zajmowanie się nią tej ropy „ssaniem”.

 

(Krzysztof Tomasik, Bilans. Wstęp do drugiego wydania (w:) Homobiografie, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2014)

 

Parnok  poznała  Marinę  Cwietajewą  w  październiku 1914 roku – w moskiewskim salonie swojej literackiej mentorki Adelajdy Giercyk. Sofia miała wtedy dwadzieścia dziewięć lat i była związana z Iraidą Albrecht – mieszkały razem na Miasnickiej, niedaleko placu Łubiańskiego (Łubianka nie była wtedy jeszcze Łubianką, tylko własnością towarzystwa ubezpieczeniowego „Rossija”) – Marina zaś, dwudziestodwuletnia i z wyglądu podobna do pacholęcia, była żoną Siergieja Efrona i matką Ariadny. Pełen burz romans dwóch poetek potrwa zaledwie do lutego 1916 roku (Sofia zwiąże się wtedy z kolejną kobietą, będącą przeciwieństwem Mariny pod każdym względem), czyli niecałe półtora roku, jednak, jak się okazuje, tyle wystarczyło, by niewidzialna Parnok na długo stała się jedynie przypisem w biografii wielkiej Cwietajewej – o jej życiu przed i po Marinie przez lata nie pamiętano, przerysowany portret z Przyjaciółki, momentami skrajnie nieżyczliwy, brano za dobrą monetę, nie konfrontując go z innymi źródłami, a fotografie Parnok do dzisiaj przechowywane są w Muzeum Cwietajewej w Moskwie.

(…) Kobiety – a tym bardziej „lesbijki” – nie mają i nie będą miały historii, o ile same jej sobie nie zrobią.

(Renata Lis, Lesbos, Sic! 2017)

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *