Marcin Świetlicki
Polska 2
I kiedy, mimo wszystko, wzięli mnie za swego
poetę.
I kiedy, zamiast odczekać ironiczną gorzką
chwilę
i tryumfalnie zaprzeczyć – stanąłem
w ordynarnym świetle, mrużąc oczy.
I kiedy
(tego nie powiem, ale to jest,
jest!)