Kiedy próbuję wytłumaczyć znajomym, że prawdziwe kocie królestwo w polskiej literaturze to Kocia Szajka, a nie Kicia Kocia – zawsze odsyłam ich do audiobooków. Agata Romaniuk, socjolożka i reporterka, autorka kolejnych przygód Kociej Szajki, jest też lektorką w audiobookowych wydaniach.
Rok temu Kocia Szajka była w moim domu wszędzie, ciągle, czytaliśmy Mańce kolejne tomy na zmianę, M. ganiał do biblioteki, próbując zainteresować dziecko czymś innym. Rezultat był zerowy, wysiłek ojca – godny politowania. Mańka miała jasno ustalone priorytety, a gust literacki wyrobiony niczym kapituła Nagrody Literackiej Gdynia. Morfeusz, Komandos, Lola, Precelek, Walerka Koczy, bracia Piksele, a nade wszystko Bronka od Cieślarów, mieszkały z nami przez kilkanaście miesięcy, zajmując większość powierzchni mieszkania.
Kocia Szajka, zajęta rozwiązywaniem śledztw równie intensywnie co zasypianiem na czatach, podróżowaniem po świecie i jedzeniem, to nie jest polska odpowiedź na Psi Patrol, na szczęście. Przygody cieszyńskich kotów działają bowiem stabilizująco, uspokajają, pomagają w nauce skupienia. Działają jak plasterek z obrazkiem – koją, ale i dają sporo rozrywki. Uczą łagodności. Czytająca na Storytel książki Romaniuk jest świetna, gdy zaczyna mówić głosami – jako Lola ma bezbłędny czeski akcent, jako Bronka jest ostra, płynnie wplata gwarę cieszyńską. Jej despotyczne, krótkie zdania przeplata rozwlekły Morfeusz, taki facet zmierzający ku wcześniejszej emeryturze, niezdecydowany, wzruszający ramionami na szaleństwo świata. Na to wszystko przychodzą bracia Piksele, podejrzewani o przekręty w kocim darknecie i granie w Myszokrafta, do nich dołącza Komandos – 30-letni dżolo, bardzo pewny siebie. Każdej z kocich postaci autorka nadaje inny głos, a w intonacji odbija się charakter postaci.
Kiedy Romaniuk swoim lekkim głosem zaczyna czytać tom „Kocia Szajka i ucho różowego jelenia”, obie z Mańką chichoczemy, gdy kotki pod cieszyńskim zamkiem robią WF tuż koło różowego jelonka.
Zapomniałam już, że oglądana z zewnątrz Kocia Szajka to lewacko-hipsterska rozgrywka dla klasy średniej: kotki mają różowe pazurki w kolorze cieszyńskiego jelonka, ćwiczą jogę, a potem piją cappuccino i jedzą bezę w księgarnio-kawiarni. Cała seria porusza się jednak w obrębie świata bezpiecznego i znanego, uporządkowanego, w którym wstrząsy mają skalę dziecięcą. To nie bracia Grimm. Każdy, kto zna Kocią Szajkę, wie jednak, że jej autorka nie przepada za tradycyjnym podziałem ról, zwraca się przeciwko wściekłej deweloperce, daleko jej do pochwały kapitalizmu. Romaniuk przenosi skupienie na jednostkę, daje przestrzeń na celebrowanie małych radości, szanuje chodzenie nad rzekę.
Po setnej lekturze książek mam wrażenie, że audiobook bardziej działa, autorka wyostrza humor, na przykład żarty dotyczące podziału ról męskich i damskich, ale też psów, bo jeden z nich, pojawiający się już na początku nagrania, ma taki nieszczery ogon! Ona też – dużo lepiej niż my czytający Mańce – mówi gwarą, wspaniale dyscyplinuje koty, gdy używa niskiego głosu komisarza Psoty.
Dżingle na Storytel odliczają kolejne rozdziały, a my z Mańką spędzamy coraz dłuższe wieczory razem przy stole, ona zarysowuje otchłanie papieru, kilometry bloków (szanse na AGH spadają wprost proporcjonalnie do rosnących akcji ASP). Wznoszący i opadający płynnie głos Agaty Romaniuk oswaja pierwszy szkolny stres, osadza w znanej, udomowionej rzeczywistości. Świat na miarę Kociej Szajki jest bardziej przyjazny.
Współpraca: Storytel.


Dodaj komentarz