Witold Gombrowicz, Kronos
Wydawnictwo Literackie, 2013
Nie ma tu zwartej narracji, nie ma filozofii i estetyki. Gombrowicz schodzi, jak mówi Włodzimierz Bolecki, na poziom piwniczny.
Gombrowicz pokazuje samo życie, rzeczy, które nie układają się w żadną intelektualną opowieść, przy czym jest to opowieść szalenie irytująca w swojej formie – bo posługując się równoważnikami zdań, autor wspomina ciągle o tych samych chorobach, kłopotach z pieniędzmi, przygodnych kochankach:
W 2-im półroczu zęby (2 psują się od korzeni, 1 wrzód) Poza tym znaczne polepszenie kiszek i wątroby.
Lub:
Zdrowie nieźle.
Marinero Timoteo.
Marinero Martin.
Ta chropowata forma jest tutaj jednak na miejscu i irytacja czytelnicza właściwie także wydaje się wpisana w tekst.
Tematem jest tu zawsze jego życie, fizyczność, najbliższa przestrzeń życiowa. Celem autora Ferdydurke zawsze przecież było przedstawianie siebie, drążenie intelektualnej tajemnicy własnej osobowości, charakteru, gustów, poglądów. Jak mówi Włodzimierz Bolecki, Gombrowicz to pisarz w pełni modernistyczny, traktujący siebie jako najważniejszy temat, oszołomiony przez własne życie.
Kronos pokazuje zatem ten sam temat co Dziennik i powieści, różnica dotyczy jednak poziomu decorum: tutaj nie ma metafizycznych i filozoficznych rozważań, estetycznych refleksji. Jest za to Gombrowicz w porcie, z młodymi ch. (chica/chico – bez różnicy), walczący z kłopotami finansowymi, zabiegający o uznanie, podliczający własne osiągnięcia, zmęczony pracą w Banco Polacco. Obraz płaski, buchalteria miłosna, fizjologia ciała, ale i fizjologia literatury – bo widać, jak pisarz musi zabiegać o druk, o umowy, zaliczki, przekłady, spotkania. Często jednak w podsumowaniu na koniec roku powraca fraza:
Znaczny wzrost prestiżu wśród Polaków.
Nie można jednak zgodzić się z tymi, którzy chcą widzieć tu kronikę rozpadu ciała. To jest kronika fizjologii, nie ma tu nostalgii, żadnego uniesienia, artystycznego przepracowania. Jest rozpaczliwy w swej drobiazgowości opis reakcji organizmu. Gombrowicz sam kładzie własne ciało pod mikroskop i zapisuje różne jego reakcje – również takie, które budzą w czytelniku obrzydzenie i zdumienie z powodu stopnia odsłonięcia własnych czynności intymnych.
Po drugie, nie zgadzam się też z czytelnikami zaszokowanymi szczerością seksualną – Gombrowicz w porównaniu z Genetem to pisarz purytanin. Rozważania o ilości partnerów seksualnych z pewnością jednak zwiększą zainteresowanie książką i umocnią jego opinię skandalisty.
Po trzecie wreszcie, nie zgadzam się, że Kronosstanowi zapis faktów, czystej prawdy w przeciwieństwie do Dzienników. Wydaje się, że daliśmy się zwieść lapidarnemu stylowi i toaletowym zapiskom, skoro widzimy w tym tekście jakiś rodzaj „bazy”, uznając jednocześnie Dzienniki za „nadbudowę”. Z tego tekstu nie dowiemy się, jak wyglądało jego „prawdziwe życie”, jak rodziło się jego dzieło główne. Raczej odwrotnie – Kronos zawiera to wszystko, co z chirurgiczną precyzją zostało z Dzienników usunięte. W zapiskach dziennikowych widać wyraźną selekcję, stanowią one zbiór refleksji na bardzo konkretny temat. Ich doskonałość wynika zaś w dużym stopniu z konsekwencji, wierności pierwotnemu zamysłowi, ostremu usuwaniu wszystkiego, co nie wiązało się z Ja-Gombrowiczem i jego intelektem. Na tej samej zasadzie działa Kronos – tutaj też znajdziemy precyzyjnie wyselekcjonowanie zdarzenia, artystyczną kreację posiadającą zupełnie inny znak. Tutaj tematem jest ciało i wszystkie jego przygody. Dziennik jest o mózgu, Kronos – o dupie.
Wszyscy krytycy podkreślają, że Gombrowicz układa swoje życie w 4 główne kategorie: finanse, literatura, zdrowie, erotyka. Jednocześnie jednak trzeba się zgodzić z Michałem Pawłem Markowskim, który pisze, że dominującymi tematami w Kronosie są nuda i pustka, doświadczenie jałowości, miałkości życia:
Nuda. Szachy. Proust.
Lub:
Barcelona. Nic. Wściekłość.
I to jest właśnie prawdziwy sens zapisków Kronosa– bo widać, jak przebijanie się do publiczności, sukces artystyczny, przygody erotyczne, kłopoty finansowe i męka w pracy nie są w stanie zabić dojmującego poczucia pustki i braku sensu, że życie – nawet spędzane w Ziemiańskiej, w porcie Buenos Aires i na Lazurowym Wybrzeżu – nudzi.
Jak na razie w dyskusji o Kronosienajważniejsze głosy zabrali:
Jerzy Jarzębski w posłowiu do książki
Jerzy Franczak, Michał Paweł Markowski w artykułach dla „Tygodnika Powszechnego”
Włodzimierz Bolecki w dyskusji dla radiowej Dwójki.