Znacie, to posłuchajcie…

 

 
 
Stefan Chwin, Panna Ferbelin
Tytuł 2012
Ta powieść Chwina uświadamia, że nawet najlepsze chwyty, wykorzystywane zbyt często, zgrają się do cna.  
Panna Ferbelin, podobnie jak wcześniejsze powieści Chwina, poświęcona jest Gdańskowi. W przeciwieństwie do nich jednak w większym stopniu wydaje się ona pastiszem, rodzajem gry, którą autor prowadzi z czytelnikiem na każdej stronie swojego tekstu, a także w podpisie (Chwin zakończenie powieści opatruje datą 1918-1919) oraz na okładce (gdzie znajdziemy blurby z nieistniejących pism oraz pochwały z ust nieistniejących osób – Manfreda Hanemanna i Esther Simmel). Ta gra niestety zbyt często jednak stanowi efekt narcystycznego zapatrzenia we własną kreację i siebie jako autora.
Powieść Chwina wspiera się na trzech bardzo wyraźnych filarach: Biblii (z rozpisaną tu na nowo historią męki Jezusa), tradycji literatury oraz najnowszej historii Polski – autor Panny Ferbelin w równym stopniu odwołuje się do zdarzeń z XX-wiecznej historii, jak i do wielkich powieści modernistycznych. Za wzory, których elementy stanowią tło powieści, uznać wypada Mistrza i Małgorzatę Bułhakowa oraz Proces Kafki.
Fabuła powieści dotyczy dramatycznych zdarzeń, jakie autor umieszcza u progu XX wieku: w Gdańsku dochodzi do zamachu terrorystycznego, w powietrze wysadzony zostaje dworzec, ginie ponad sto osób. Władza szuka winnych, do ataku przyznaje się szereg różnych organizacji, ale prokurator decyduje się oskarżyć człowieka nazywanego „Nauczycielem z Neustandt”. Aresztowany, przesłuchiwany i bity staje się obiektem sensacyjno-awanturniczej intrygi, która stanowi tutaj główną oś fabularną. O uwolnienie Mistrza stara się bowiem Maria, tytułowa bohaterka, córka prostego stolarza, ale wykształcona i wyemancypowana. Dziewczyna zakochuje się w Mistrzu, gdy ten przychodzi pomóc jej ojcu po wylewie. Złożony niemocą Ferbelin nie rokuje żadnych szans, rodzina liczy więc na cud, bo lekarze odmawiają podjęcia jakiejkolwiek kuracji. Wtedy też do domu Marii przychodzi Mistrz, którego przemówień dziewczyna słuchała na łąkach pod miastem, siedząc wśród tłumu. Maria żyje jednak w dwóch światach biedoty i władzy – romans z Mistrzem angażuje tylko jedną stronę jej życia. Pozostały czas zajmują jej kontakty z asystentem Werdenem, praca w domu prokuratora Hammelsa i nauczanie jego syna.
Chwin tworzy w swojej powieści portret kobiety silnej, przydaje jej wiele męskich cech i zdolności: Maria jest wykształcona, stanowcza, aktywna, skłonna do działania, nie ma w sobie typowej dla epoki kobiecej nieśmiałości. Jednocześnie okazuje się silniejsza od otaczających ją mężczyzn, potrafi wykorzystywać słabość, jaką wobec niej odczuwają. Dzięki jej drobnym manipulacjom stary Ferbelin dostaje rządowe zlecenie, które ratuje dom od biedy; to ona rozkręca akcję uwolnienia Mistrza, gdy jego uczniowie w strachu rozmyślają nad ucieczką z miasta. Chwin przewrotnie tworzy tu postać nad-kobiety, to ona bowiem stanowi oś świata:
Miała pewność, że za wszystkimi oznakami męskiego triumfu kryje się słabość i lęk, że wszyscy mężczyźni są od niej słabsi, lgną do niej, by napić się z jej ciała wody życia, bo wyczuwają, gdzie jest prawdziwe źródło. Poczuła, że tak naprawdę to ona jest stroną silniejszą, to ona ma więcej mocy, z której on tylko korzysta.
Chwin konstruuje swoją fabułę jako efekt przepisywania – postaci i obrazy zapożycza z innych powieści: Mistrz przypomina nie tylko Jezusa, ale też Jeszuę, Maria przemierzająca korytarze kamienic, tajemnicze zaułki i strychy przywołuje postać Józefa K. z Procesu, ale jest też reinterpretacją biblijnej Marii Magdaleny. Postaci urzędników kojarzą się zarówno z Dostojewskim, jak i z Kafką. Hammels i arcybiskup Gertz przedstawieni są tutaj jako dwa wcielenia Poncjusza Piłata. Prokuratoria, dla której pracuje Hammels, a która rządzi Gdańskiem, to jednocześnie aluzja do Mistrza i Małgorzaty i do totalitarnych policji politycznych. Chwin mocno także opiera się na przepisywaniu zdarzeń historycznych, w przeciwieństwie jednak do aluzji literackich, te historyczne często przywoływane są na zasadzie żartu – jak ośmiornica Helga, która na hipodromie w Zoppot przepowiada, który koń wygra gonitwę. Zupełnie serio jednak wprowadzona zostaje tu historia Polski: strajkujący robotnicy stoczniowi drukują ulotki z czerwonym napisem „Braterstwo”, komendant każe do strajkujących strzelać, zabitego robotnika reszta manifestantów niesie na drzwiach – widać tu wyraźnie odwołania do zdarzeń z 1970 i 1980 roku, do „Solidarności” i robotniczych strajków doby komunizmu.     
Słabość powieści polega jednak na sposobie przedstawienia wątków, uwyraźniają ją też dyskusje toczone przez bohaterów. Otóż w tekście, który ma ambicje metafizyczne, chce mówić o wartościach i moralności, zło wydaje się zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż dobro. Postacie negatywne są znacznie barwniejsze, bardziej interesujące dla czytelnika niż uduchowiony, ale też odrealniony i mało konkretny Mistrz, toczący dyskusje o braku miłości, odejściu od wartości wspólnotowych, upadku Kościoła (wszystkie te wątki znamy z publicystyki, Chwin nie mówi tu ani nic nowego, ani nie nadaje im artystycznego kształtu). Chwin, konstruując swojego bohatera, stara się go ukształtować na podobieństwo Jeszui z Mistrza i Małgorzaty. O ile jednak postać Bułhakowa przemawia poprzez swoją słabość, człowieczeństwo czyni go ciekawszym, bardziej uchwytnym, o tyle Mistrz u Chwina jest jedynie jego kopią, nie absorbuje emocji czytelnika, a tym samym nie pozwala na wykształcenie się grozy, którą powinniśmy odczuwać w czasie lektury (jak na przykład w scenie balu w podziemiach Prokuratorii, gdy rodziny ofiar zamachu otrzymują prawo pobicia aresztowanego Mistrza). Jednocześnie zaś Hammels, mały Helmut, radca Haberstadt – to postacie złe i w tym stanie fascynujące. Prokurator cierpi po śmierci żony, wydaje się jednak, że jej odejście wyzwala w nim nowe pokłady okrucieństwa, znikają tamy, które wcześniej go ograniczały. Przypomina on trochę postacie surowych racjonalistów z powieści Dostojewskiego – w Pannie Ferbelin, powieści opowiadającej o zmaganiu się wiary i uczuć z demonicznym rozumem, całkowite zaufanie umysłowi, intelektualny chłód to grzech. Radca Hebrstadt reprezentuje państwo – moralność służy mu o tyle, o ile wspiera ona organizm państwowy. Radca to człowiek całkowicie odcięty od sfery metafizycznej, zatopiony za to w kwestiach administracyjnych, oziębły technokrata prowadzący rozgrywki polityczne. To on doradza prokuratorowi Hammelsowi, by w sprawie zamachu aresztował właśnie Mistrza, choć obaj wiedzą, że ten nie ma ze sprawą dworca nic wspólnego. Chodzi jedynie o to, by jednocześnie dać tłumowi winnego oraz wygrać w rozgrywce z komendantem Gdańska. W ten sposób właśnie Mistrz i Maria wplątani zostają w polityczną grę, w której bierze też udział Kościół. Najbardziej demoniczna wydaje się jednak postać Helmuta – ucznia Marii, syna prokuratora, który po ojcu ma odziedziczyć stanowisko. Mały cierpi na chorobę nerwową, wykazuje nadmierne zainteresowanie życiem dorosłych, ale też przeraża swoją zdolnością do czytania w myślach, wydobywania ukrytych motywów działań. Łączy on chłodny racjonalizm ojca z dziecięcym i histerycznym rozchwianiem, co czyni jego zachowanie porażającym. Gdy trwa strajk robotników Stoczni, Helmut obmyśla rozwiązanie konfliktu:
 
Należało prowadzić rozmowy z komitetem strajkowym, a równocześnie aresztować całe rodziny jego członków (…).
 
I mieliby je przetrzymywać
długo, bardzo długo, tak żeby ci ludzie z komitetu strajkowego boleśnie odczuliby ich brak.
Panna Ferbelin to powieść o triumfie wiary nad ratio, opowieść o manichejskich siłach rządzących światem, ale też historia przemocy – rozpoczyna ją zlecenie na skonstruowanie wielkich szubienic, które w zakończeniu bohaterowie podpalają. Oni sami jednak, jak można przekonać się w czasie lektury, nie są wcale pacyfistami i uczą się odpowiadać siłą.  Szkoda tylko, że to zła powieść…

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *