Świąteczne popołudnie
Znowu wspominamy Oświęcim i nasze szczęśliwe łąki
to jak się chodziło do żab perkozów kto gdzie mieszkał
jak nazywali się sąsiedzi (Fariaszewscy). Na spacerach
rwało się szczaw margerytki rozkładało koc nad Sołą
owijał nas bezpieczny dym z domów. Ojciec mówi:
coraz częściej śni mi się że wracam do Oświęcimia
z Krakowa z różnych innych miejsc.
to jak się chodziło do żab perkozów kto gdzie mieszkał
jak nazywali się sąsiedzi (Fariaszewscy). Na spacerach
rwało się szczaw margerytki rozkładało koc nad Sołą
owijał nas bezpieczny dym z domów. Ojciec mówi:
coraz częściej śni mi się że wracam do Oświęcimia
z Krakowa z różnych innych miejsc.
Wojciech Bonowicz, Echa, Biuro Literackie, Wrocław 2013