Widelec Waffen-SS

Martin Pollack, Skażone krajobrazy
Czarne 2014
O ile ofiary I wojny światowej są upamiętniane w pomnikach, obeliskach i osobnych cmentarzach, o tyle większość ofiar II wojny spoczywa w nigdy nieodkrytych grobach masowych, w anonimowych mogiłach porozrzucanych po całej Europie Środkowej, Wschodniej i Południowej. Taki punkt otwarcia stawia w swoich eseju Martin Pollack, poświęconym krajobrazom skażonym przez śmierć, miejscom pozornie pięknym i spokojnym, kryjącym zaś w sobie groby bezimiennych ofiar. Ta metafora skażonego krajobrazu może być rozumiana na dwa sposoby – jako zapomniane miejsce zbrodni, nigdy nie odkryte, ale też jako miejsce zbrodni, o którą nikt nie dba, o której pamięć jest niewygodna.

Pollack śledzi właśnie oba te wątki w historii naszej części Europy i pokazuje, że odkrycie miejsc, w których dokonano masowych mordów nie otwiera pola zmiany, nie rewindykuje przeszłości, nie pozwala na wymierzenie sprawiedliwości i przywrócenie ładu. Groby ofiar stalinizmu na Białorusi, w Kuropatach wciąż nie zostały uznane przez władze, o znaczenie tej przestrzeni toczy się ciągle spór między opozycją a rządem, który nie może przyjść do wiadomości istnienia tych grobów, bo w ten sposób musiałby uznać zbrodniczość systemu komunistycznego (co, jak wiadomo, na Białorusi nie jest takie łatwe). Pollack pisze też szeroko o Słowenii, o grobach w Hudej Jamie, w których komunistyczne bojówki mordowały przeciwników politycznych, a ciała porzucano w szybach kopalnianych i naturalnych jaskiniach. Choć groby te zostały odkryte, a ich ofiary zaczęto wydobywać, to rząd w pewnym momencie nakazał przerwanie prac. Stosy trupów wymuszają przecież konfrontację z przeszłością, ta zaś często jest zbyt trudna, bolesna, a przede wszystkim nie pasuje do kursu politycznego. Pollack udowadnia zatem, że pamięć niewinnie pomordowanych wcale nie jest niewinna, że masowe groby wciąż pozostają terenem starcia – bo groby ofiar Holocaustu często nie są wcale anonimowe, mieszkańcy okolicznych terenów wiedzą dobrze, kogo, kiedy i dlaczego zamordowano, w żaden sposób jednak nie podtrzymują tej pamięci. Dzisiejszą niepamięć, rodzaj wykalkulowanej amnezji rozumie Pollack jako dziedzictwo antysemityzmu, ciągle trwałe przekonanie, że Żydzi to obcy.  

Skażone krajobrazy to także bardzo przewrotne studium planowania krajobrazu – Pollack uczy podejrzliwości wobec zagajników, wykrotów, jaskiń, pagórków, pod nimi bowiem mogą się kryć ciała dziesiątek lub setek pomordowanych, z rękami związanymi drutem telefonicznym, śladem po kuli, połamanymi nogami. Pracowicie wymienia autor sposoby, jakie oprawcy stosowali, by maskować groby, skłonność do wykorzystywania naturalnych dolin i jarów (jak w Babim Jarze), gęstych lasów czy pól. Po zapełnieniu grobów orano ziemię, sadzono młode drzewa, zasiewano łubin (jak w Treblince), mordowano świadków, którzy mogliby opowiedzieć o lokalizacji masowych grobów. 

Głównym tematem tego eseju nie jest jednak technika mordowania, ale pamięć – i to nie pamięć sprzed 70 lat, ale pamięć dzisiejsza – kulawa i selektywna. Pollack mówi o tym, że wszyscy jesteśmy dzisiaj zakładnikami przeszłości, że nie ma od niej ucieczki. Sam związany mocno z nazistowską historią (jako wnuk zagorzałego antysemity i syn oficera SS), stara się pisać o przeszłości właśnie po to, by w jakiś sposób zmienić historię rodziny, by wyjaśnić, upamiętnić przeszłość. Jednocześnie nie ma nigdzie miejsca pustego, nieskażonego historią – nawet pielenie grządek przynosi zaskakujące odkrycie. Pollack w swoim ogródku odkrywa widelec, który nie jest zwykłym narzędziem kuchennym, bo na jego uchwycie wygrawerowano znak Waffen-SS.

Pomimo tych kilku błyskotliwych tez, głębokich przemyśleń i opowieści anegdotycznych, Pollack to autor, którego kolejne książki coraz bardziej mnie zawodzą – wybiera świetne, interesujące tematy, poruszające wątki historyczne, a jednak w kolejnych swoich publikacjach nie potrafi ich porządnie przedstawić, prześlizguje się po powierzchni, albo osuwa w banał, anegdotę (jak opowieść o widelcu). Jego pierwsze dwie książki były fantastyczne Śmierć w bunkrze i Ojcobójcato kapitalne połączenie eseju, historycznej analizy, refleksji socjologicznej i antropologicznej. W kolejnych zawsze czegoś brakowało.

Skażone krajobrazy to właśnie kolejny jego słaby tekst na ciekawy temat, przeznaczony chyba bardziej dla czytelnika z Zachodniej niż Wschodniej Europy. Wiele miejsca poświęca bowiem autor na to, by pokazać zbrodniczy charakter różnych formacji militarnych, nie tylko oddziałów Einsatzgruppen. Rozsuwa swoją sieć szeroko, sięga przecież nie tylko do historii grobów wojennych, ale i późniejszych, z czasów szalejącego stalinizmu, wojny domowej w  Jugosławii w 1945 i później wojny w Bośni i Hercegowinie. Zależy mi na tym, żeby pokazać, że masowe groby to nie przypadek historii z II wojny światowej, ale zjawisko powszechne, towarzyszące każdej wojnie. Z perspektywy polskiego czytelnika jednak wszystkie te wnioski są dość banalne, dla nas przecież żadnym odkryciem nie jest ani zbrodnicza działalność Wehrmachtu, ani zbrodnie stalinowskie i długie polityczne dyskusje dotyczące uznania zbrodni i masowych grobów.
Nie ma tu pogłębionej refleksji, jakiegoś większego skupienia, antropologicznej analizy. Pollack ucieka w anegdotyczne opowieści, pokazuje groby na stokach pięknych gór i myśli, że na tym kończy się jego praca. Otóż nie. Tutaj się ona dopiero zaczyna. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *