Tropiki

Patrick Deville, Dżuma i cholera
Noir sur Blanc 2014
Na polskim rynku wydawniczym zalewanym przez powieścidła anglosaskie, coraz rzadziej trafiają się teksty, których autorzy nie przeszli kursów creative writing i nie zostali przez nie odpowiednio sformatowani. Wyjątek stanowi powieść Dżumy i cholery, bo jej autor, Patrick Deville, jest jednym z najciekawszych i najlepszych pisarzy francuskich. Powieść została w 2013 roku nagrodzona Prix Femina, nagrodą ważną, cieszącą się prestiżem niewiele ustępującym Goncourtom.

Dżuma i cholera to powieść biograficzna, a jej głównym bohaterem jest Aleksander Yersin, francuski naukowiec, badacz, lekarz, odkrywca. Urodzony w 1863 roku, bierze udział w najważniejszych zdarzeniach historycznych − jest jednym z uczniów Ludwika Pasteura, pracuje w jego słynnym Instytucie, ale po kilku latach porzuca go i przenosi się do Azji Południowo-Wschodniej, na tereny stanowiące jeszcze wtedy białe plamy. Zamieszkuje w Indochinach, francuskiej kolonii,  zajmuje się krzyżowaniem nowych gatunków roślin i organizacją wielkiego gospodarstwa rolnego.

Yersin jest genialnym naukowcem, ale też surowym, pracowitym, wiecznie trzeźwym człowiekiem, z góry traktującym innych. Jego ojciec zmarł tragicznie, gdy matka była jeszcze w ciąży. Jednym źródłem utrzymania rodziny była pensja dla dziewcząt – Yersin nienawidził tych uczennic, nazywał je koczkodanami. Wychowany przez matkę, blisko związany z nią i siostrą, otoczony falbanami koczkodanów, uciekł dość szybko z domu i nigdy nie związał się z żadną kobietą. Całe życie poświęcił pasji badawczej. Deville’owi udaje się tu stworzyć doskonały portret człowieka, który jest szalenie namiętny, ludzki w swoich pasjach, targany silnymi uczuciami, a jednocześnie całkowicie intelektualny, stroniący od kobiet (nie z pogardy dla nich, ale z przekonania, że na miłość i seks żal czasu), rozrywek i alkoholu. Yersin, którego francuska prasa przełomu wieków przedstawiała jako księcia z haremem, okrutnego i rozpustnego nababa, prowadził w gruncie rzeczy protestancki tryb życia, higieniczny i pracowity. To życie jednak było też niezwykle intensywne, bo w jednej biografii Yersina mieści się z dziesięć zwykłych żywotów.

Genialny naukowiec szybko nudzi się pracą z Pasteurem, prowadzi wykłady na uniwersytecie w Paryżu, które przyciągają tłumy, ale nie uważa tego zajęcia za ciekawe. Porzuca więc pozycję, szacunek, szanse na karierę i wyjeżdża do Azji jako zwykły lekarz okrętowy. Pracuje jako medyk na promie, w przerwach między kursami zwiedza Azję i odkrywa nowe tereny. Wezwany na pomoc przez Pasteura, płynie do Hongkongu, gdzie trwa właśnie epidemia dżumy. Udaje mu się wyodrębnić jej bakterię, zbadać ją i znaleźć na nią szczepionkę – dlatego właśnie bakteria dżumy nazywana jest Yersinia pestis. Później z równym sukcesem walczy z cholerą. Dla Yersina nie są to jednak wystarczające wyzwania, ciągle szuka czegoś nowego, czegoś większego, czegoś ciekawszego.

Lubię powieści, które udają literaturę popularną i używają różnych, właściwych jej chwytów, ale jednocześnie mówią dużo, dużo więcej. Tutaj właśnie Deville daje nam taką powieść, bo żeby opowiedzieć o Yersinie, używa konwencji powieści przygodowej. Jest więc zarazem historia barwnego, fascynującego życia, ale też jednocześnie próba przebudowy gatunku biograficznego. Autor pojawia się tu często jako zjawa, duch, który stara się wejść jak najgłębiej w materię. Deville zmaga się tu przecież z dwoma kłopotami − z cudzym życiem, które musi ująć w jakieś ramy, nadać porządek, i z przeszłością, bo historia stanowi tu ważny kontekst. Polskiemu czytelnikowi zwłaszcza powieść ta wyda się barwna, bo rozgrywa się w latach 1863-1943, a opowiada o zupełnie obcych nam zdarzeniach. Trzeba przecież pamiętać, że historia powszechna tej epoki była zupełnie daleka od naszej narodowej. Yersin włącza się w dwa najważniejsze nurty swych czasów, jego rękami niejako dokonuje się zmiana – rozwój nauki, wynalezienie szczepionek na najważniejsze choroby zakaźne oraz odkrycia geograficzne, rozwój kolonii. Yersin, Francuz, urodzony i wychowany w Szwajcarii, wykształcony w Niemczech, wybiera na swój dom Azję, opuszcza zgniłą, nudną, zamkniętą Europę. Deville świadom jest, jaka tradycja uruchamia się tu automatycznie i często do niej sięga: jego bohater to po części drugi Artur Rimbaud, trochę lord Jim, ale też „biały Kurtz” (jak nazwała go Kinga Dunin) z powieści Conrada.

Świetna, gładka, barwna powieść. Mnóstwo smaczków literackich, a jednocześnie piękna, płynna fraza. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *