Tag: Alexander Kluge

  • Podsumowanie 2017

    Podsumowanie 2017

    Co było ważne i dobre, ale też, czego nie warto czytać. Lista subiektywna, długa i jak się zaraz okaże – niesprawiedliwa.

    Dawnej starałam się trzymać ograniczać do jednej książki danego wydawcy, ale taka praktyka nie zdaje rezultatu, więc w tym roku sięgam tylko po tytuły. Robię tę listę także ze świadomością, że takie topki są bez sensu, a z książkami można zrobić dużo więcej rzeczy niż szeregować. Ten wpis jest bardziej dla bibliotekarzy, nauczycieli i wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć, czy przeoczyli coś ważnego.

     

    Książki najlepsze, najciekawsze, warte, by do nich wracać, ważne będą nie tylko w roku wydania:

    1. Sacha Batthyany, A co ja mam z tym wspólnego, Czytelnik, przekł. Emilia Bielicka
    2. Anna Bikont, Sendlerowa, Wydawnictwo Czarne
    3. Aleksandra Boćkowska, Księżyc z peweksu, Wydawnictwo Czarne
    4. Stanisław Grochowiak, Wiersze zebrane, Wydawnictwo Warstwy
    5. Mikołaj Grynberg, Rejwach, Nisza
    6. Roman Honet, ciche psy, Biuro Literackie
    7. Jarosław Kamiński, Tylko Lola, WAB
    8. Alexander Kluge, Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945, Ossolineum, przekł. Arkadiusz Żychliński
    9. Antije Krog, Ciało ograbione, Wydawnictwo Literackie, przekł. Jerzy Koch
    10. Renata Lis, Lesbos, Sic!
    11. Piotr Rypson, Czerwony monter, Karakter

     

    Czego nie czytać, nie kupować, nie dawać w prezencie? Czyli książki najgorsze

    1. Antologii eseju, pod red. Jana Tomkowskiego, Ossolineum
    2. Joanna Bator, Purezento, Znak
    3. Chomątowska, D. Gruszka, D. Lis, U. Pieczek, Jakoś to będzie. Szczęście po polsku, SIW Znak
    4. Ignacy Karpowicz, Miłość, Wydawnictwo Literackie
    5. Monika Piątkowska, Śledztwo biograficzne, SIW Znak
    6. Zygmunt Miłoszewski, Jak zawsze, WAB
    7. Paweł Smoleński, Akcja Wisła, Wydawnictwo Czarne

     

    A oprócz tego ukazało się wiele książek dobrych, po które sięgniemy, jeśli uda nam się wyciągnąć głowę spomiędzy kolejnych zapowiedzi i nowości. I bardzo wiele słabych, przeciętnych, źle napisanych, robiących z czytelnika idiotę, wyciśniętych pod przymusem umowy wydawniczej.

     

  • Morale bombing

    Morale bombing

    Kluge opisuje aliancki nalot na niemieckie miasteczko miesiąc przed zakończeniem wojny. W ciągu 30 minut samoloty brytyjskie zrzucają 550 ton bomb, niszczą miasto, zabijają 3 tysiące mieszkańców. To jest odwet? Usprawiedliwione działanie wojenne? Próba złamania morale ludności cywilnej?

    Wcześniej na polskim rynku ukazał się esej Sebalda zatytułowany Wojna powietrzna i literatura, choć chronologicznie to Kluge jako pierwszy poruszył ten temat i na jego tekst powoływał się Sebald w swych wykładzie z Zurichu z 1997 roku. W serii „Z Kraju i ze Świata” Ossolineum publikuje klasyczny już utwór, którego forma uderza swą nowoczesnością. W tym krótkim, liczącym 140 stron eseju Kluge, prozaik i filmowiec niemiecki, pokazuje nie tylko zapoznany problem, ale używa też niezwykłej techniki.

    Tekst Klugego jest dużo ostrzejszy, wyrazistszy niż doskonały esej Sebalda (pisałam o nim tutaj). Obaj powołują się na dane, obaj stawiają szereg niewygodnych dla nas pytań, obaj też pozostawiają te pytania w zawieszeniu, cofając się przed odpowiedzią. Kluge, urodzony w 1932 roku w Halberstadt, w czasie nalotu przebywa w mieście, ma 13 lat. Nie odtwarza tu jednak perspektywy naocznego świadka, nie wykorzystuje perspektywy narracyjnej dziecka (która przez swą niewinność zawsze jest oskarżająca; autorzy niemieccy dość często posługują się tą techniką: nie tylko Grass w Blaszanym bębenku, ale też Ralf Rothmann w powieści o niemieckich nastolatkach idących na front pod koniec wojny, Umrzeć na wiosnę  –tu recenzja, czy Hans-Georg Behr w bardzo złej i ckliwej powieści Prawie dzieciństwopisałam o niej tutaj). Kluge przedstawia serię scen, mozaikę ludzkich zachowań w chwili nalotu. Jednocześnie jego perspektywa obejmuje także „górę” (tu rozumianą dosłownie), kontekst tego nalotu: aliancka eskadra wyrusza z ładunkiem bomb, ma konkretny cel, ale też rozkaz, by w razie złej pogody zrzucić ładunki nad jakimś innym, drugorzędnym miastem. Taki scenariusz zostaje zrealizowany właśnie nad Halberstadt.

    Kluge nie epatuje czytelnika scenami ginących dzieci, bo nie interesuje go wzruszanie czytelnika bezsensowną śmiercią. Buduje swoje oskarżenie, wprowadzając wypowiedzi oficerów alianckich. Okazuje się, że bombardowania mają charakter odwetowy, a nie militarny – nie chodzi o złamanie morale, bo jak pokazują badania, naloty nie mają wpływu na zachowania ludności cywilnej. Generał brygady Robert B. Williams przyznaje:

    W sercu czy głowie najwyraźniej nic nie ma. To zresztą przekonujące. Bo ci, których rozbito na kawałki, nie myślą i nie czują.

    Inny fragment wywiadu – przeprowadzonego z brygadierem Frederickiem L. Andersonem – jeszcze lepiej pokazuje cynizm zwycięzców wojennych: ładunki należało zrzucić, bo powrót z nimi był zbyt niebezpieczny dla ekip lotniczych i drogich samolotów. Zrzucenie ich nad łąkami czy górami, by ocalić cele cywilne, nie miało sensu, bo koszt nalotu, bomb był zbyt wysoki, nie wolno marnować ich w ten sposób. Kluge rysuje więc ciekawą arytmetykę wojenną: nakłady na ładunki wybuchowe mogą się zwrócić tylko wtedy, gdy dokona się zniszczenia miasta i uśmiercenia jego mieszkańców.  Śmierć, nawet jeśli jest bezcelowa, równoważy koszty.

    Kluge w przeciwieństwie do Sebalda, posługującego się klasyczną formą literackiego eseju, wybiera formę faction – połączenie elementów reportażu, artykułu prasowego (stąd wywiady z alianckimi wojskowymi czy rysunki techniczne przedstawiające bomby), fotoreportażu (wiele zdjęć wraz z podpisami, mikro-opowieściami dopełniającymi tekst główny), notatek, które rozbijają całość. Posługuje się cięciami, szybkim montażem, zbliżeniami – wykorzystuje zatem techniki filmowe. Autor podkręca szkicowość, niegotowość swej opowieści, niektóre wątki zostają lekko tylko zarysowane, ledwo wskazane. Ważny jest ten prowizoryczny charakter, bo problem, który porusza, nie jest w żaden sposób zamknięty, ani zakończony. Kluge tworzy opowieść niegotową, niespójną, a ta jej forma ma odzwierciedlać przedstawiane doświadczenie mieszkańców Halberstadt – impulsy, lęki, traumę doznawaną i nieprzepracowaną.

     

    Alexander Kluge, Nalot na Halberstadt 8 kwietnia 1945,

    Przekład: Arkadiusz Żychliński

    Ossolineum 2016