Schwarzenegger to Żyd

Agnieszka Wolny-Hamkało, Zaćmienie
Czarne 2013

Jeśli historia nie będzie ciekawa – nie będzie premii. Tą zasadę kieruje się wydawnictwo Ósmy Cud Świata zatrudniające Ewę Skalską, poszukiwaczkę historii w powieści Agnieszki Wolny-Hamkało. Można marzyć tylko o rozszerzeniu tej zasady na samych pisarzy, dziennikarzy, publicystów i autorów wszelkiej maści… Ale taki układ sprawia, że Ewa (współczesna Lara Croft – jak reklamuje powieść wydawnictwo) porusza się w dziwnych światach, wchodzi do piwnic z nieznajomymi, spotyka ekscentryków, gawędziarzy, sekciarzy…

Agnieszka Wolny-Hamkało w swoim debiucie prozatorskim zawiera coś, co można nazwać generatorem historii, jej powieść składa się bowiem z wielu zupełnie niepowiązanych ze sobą wątków, spotkań, operuje mnogością postaci. Ilość opisanych tutaj historii porównać można tylko do powieści iberoamerykańskich, zarówno pod względem hojności, jak i fantazji autorskiej. Wolny-Hamkało, która dopiero co uciekła ze świata poezji, okazuje się tu maszyną do produkowania opowieści. Główna bohaterka to była policjantka, zmęczona pracą, a przede wszystkim przygnębiona okolicznościami rozstania z ostatnim kochankiem. Zmienia więc pracę, by wrócić w strumień życia, zaznać czegoś nowego, by przestać oglądać świat cały czas z tej samej przerażającej strony:

Kiedyś wydawało jej się, że jako policjantka dba o sprawiedliwość. (…) Teraz wierzyła, że jedyne co można wziąć dla siebie ze świata, to te resztki piękna, które później jakiś mądry pisarz przerobi na barwną makatkę, rajcowną makietkę. I Ewa musiała mu tę historię podać pod nos.

Staje się więc poszukiwaczką opowieści, a jej nowa praca zmusza ją do podróżowania między konwencjami: absurdem, groteską i komizmem. Mieszają się tu style opowiadania, języki, tony – autorka w doskonały sposób realizuje poszczególne konwencje: jeśli ma być groteskowo, to na scenie pojawia się narzeczony Tomek, który w łóżku trzyma ikonę Marii Magdaleny, całą lepiącą się od spermy. Ma być przerażająco – Ewa wraz z towarzyszami ostatniej wyprawy melduje się w postpeerelowskim ośrodku wypoczynkowym w Bieszczadach, by szukać wampirów. Wolny-Hamkało ma ucho i oko, używa chwytów z kina gatunkowego, ale potrafi też naśladować języki różnych warstw i środowisk.

Groteskowość tego świata uruchamia się na dwóch poziomach – pojawiają się tu pokraczne postacie, trochę przerażające, a trochę godne współczucia (jak rzeźbiący w bursztynie mężczyzna, którego żona wielokrotnie poroniła), a więc w sumie właśnie groteskowe w potocznym rozumieniu. Ważne jednak, że Wolny-Hamkało używa tutaj groteski także w podręcznikowym, bachtinowskim znaczeniu: groteska pozwala jej pokazać inność i obcość tego, co znane, co pozornie oswojone. Jej bohaterka porusza się po strychach, piwnicach, chodzi na spotkania dla wtajemniczonych. Dzięki temu poznaje Annę Jantar, żyjącą od lat w ukryciu, porwaną przez kuwejckiego szejka do haremu z kasyna w Las Vegas. Podpisuje umowę wydawniczą z Arnoldem Schwarzeneggerem, który wyznaje niespodziewanie, że jest Żydem i poetą. Podąża śladem wampirycznym, by ostatecznie stanąć oko w oko z chińskim przedstawicielem handlowym.

W powieściowym świecie zawód Ewy jest łatwy – nie musi nikogo namawiać do zwierzeń. Wolny-Hamkało w tym nierealistycznym debiucie wskazuje na zasadniczą cechę naszej kultury: najważniejsza jest umiejętność opowiadania. Nie tylko narracja jest zasadniczą formą poznawania świata (czyli oswajania go poprzez opowieść), ale też każdemu potrzebnym sposobem umieszczania siebie w świecie. Każdy chce się zwierzyć, zaistnieć poprzez swoją opowieść. Każdy chce stać się choć na chwilę pierwszoplanowym bohaterem jakiejś historii. Kłopot polega jednak na tym, że w zalewie opowieści nie sposób znaleźć jedną dobrą, która nadawałaby się na powieść, na jakąś nad-historię, lepszą jakość. Każda narracja, którą słyszy Ewa, zawiera jakiś zgrzyt, przyziemną puentę, przekreślającą szansę na niezwykłość i bestseller. Łowca wampirów okazuje się nieszczęśliwym, zdradzanym notorycznie kochankiem, dawny kochanek Ewy, amant kinowy – narkomanem w trakcie rozwodu.

Otwarte zakończenie o oniryczno-fantastycznym charakterze, które można interpretować na różne sposoby,  przesuwa jednak Zaćmienie w kierunku zupełnie innych rozważań. Historia, w której chodzi najpierw głównie o gromadzenie cudzych opowieści, o ich generowanie i mnożenie, przekształca się w opowieść psychologiczną – o porzucaniu bezpiecznej formy własnego życia, pragnieniu identyfikacji i zdobycia konkretnej tożsamości, niemożliwej miłości, samotności i jałowości istnienia (w przezwyciężeniu tego odczucia nie pomaga żadna historia). Wolny-Hamkało pisze także o odchodzeniu w śmierć, przekraczaniu różnych form ontologicznych. Pyta, gdzie jest prawda o świecie: w języku czy obrazie, słowie czy rzeczywistości?

Wszystkie te wątki oraz układ fabularny, który powoduje, że czytelnik dużo się śmieje, a potem zadaje sobie różne, zupełnie nie rozrywkowe pytania, sprawiają, że trzymam kciuki za Wolny-Hamkało prozaiczkę. Ciekawe, czy zostanie w tym rodzaju na dłużej?

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *