Polska bieda de luxe

Michał Witkowski, Drwal
Świat Książki 2011
Z perspektywy czasu zmienia się trochę ocena wcześniej przeczytanych książek, widać wyraźniej różne – zwarte w nich – zjawiska i wartości. Czytając Zbrodniarza i dziewczynę Witkowskiego, wróciłam do Drwala i odkryłam, że jest to fantastyczna, prześmiewcza i w jakiś przedziwny sposób równocześnie współczująca powieść o polskiej biedzie i pragnieniu bogactwa. Autor, który chwali się w wywiadach swoimi dochodami i coraz częściej pojawia się na warszawskich rautach, potrafi uchwycić brzydotę polskiej biedy, nasze ambicje, uprzedzenia, wstyd i pragnienie luksusu. Bo Polacy lubią styl na bogato, i każda tandeta musi  świecić. Witkowski to nie jest współczesny Zola, a Drwal to nie jest Germinal, bo nie o studium nędzy społecznej tu chodzi, ale o wykpienie pewnych naszych psychologicznych potrzeb, o nędzę mentalną. Polacy chcą mało pracować, szybko zarobić, mieć firmowe ubranie z logo na wierzchu, dużo biżuterii i lakierowane włosy. Francuzi na taki styl mają świetną nazwę: „blink blink”.

Drwal to powieść kryminalna, opowieść sensacyjna o przygodach pisarza, który w Międzyzdrojach po sezonie szuka spokoju i materiału do następnej książki. Równocześnie zaś realizuje swoją małą słabość, to znaczy poszukuje mężczyzn z domkami, mężczyzn-samotników, odsuwających się od cywilizacji, którzy zimą „borsuczeją” sobie w swoich pozbawionych telewizji i Internetu opuszczonych domkach letniskowych. Stopniowe rozwiązywanie zagadki kryminalnej stanowi główny temat Drwala, ale o nim pisano już wiele. Mnie zaś teraz zdecydowanie bardziej uderzył obraz biedy, do której Michał Witkowski − uznany pisarz − żywi prawdziwy wstręt. Drwal wyśmiewa polskie wyobrażenie luksusu, jakie ma sklepowa i chłopcy spędzający dnie na przystanku autobusowym, ich pragnienie, żeby takim luksusem się otoczyć i wszelkie pretensje, jakimi próbujemy maskować niskie i średnie dochody. Witkowski nie szydzi z tych, którzy potrzebują pomocy społecznej, ale na cel bierze tych, którzy zapijają chipsy tanim piwem, którzy tuningują stare BWM, żeby wyglądało na „wypasione”.  

Polska bieda nie ma bowiem w sobie godności, jest nieatrakcyjna, kapitalistyczna, śmieciowa. Wszyscy są nią zagrożeni, stąd powszechne pragnienie bycia kim innym, życia gdzie indziej, posiadania więcej. Bohaterom Drwala marzy się rzeczywistość de luxe, kurorty, samochody wyścigowe, spa i Lazurowe Wybrzeże, ale jednocześnie częstują gości (jak Kreweta) cienką herbatką i kawą bez cukru. Wszyscy się popisują – od celebrytów począwszy na odźwiernym w hotelu skończywszy. Sezon w Międzyzdrojach polega na obnoszenia się z majątkiem, na popisywaniu gadżetami. Każdy pragnie wzbudzać zazdrość, więc najmniejszy gest, każdy wybór – restauracji, zegarka, stroju, adres hotelu – wszystko ma znaczenie. Nie ma telefonu, który nie niósłby informacji o stanie konta właściciela, o jego nastawieniu do majątku. Hipster Olaf robi zdjęcia starym aparatem vintage, pisarz Michał podkreśla swoją świadomość majątkowych gier, wybierając „zwykły” telefon, starą Nokię. Dochodzi więc do paradoksalnego przekształcenia – uświadomiona społecznie elita wybiera to, co stare, lekko zużyte, wyglądające na przeciętne. Ubogie doły szukają tego, co wyglądać będzie na drogie. Do nich przemawiają hasła exclusiv, VIP i selekcja. Wybierają pozór, blink-blink. Chłopaki z przystanku żyją śmieciowym jedzeniem, mają też śmieciowe marzenia.  Witkowski wyśmiewa tanie piwo z dyskontu, plastikowe reklamówki na zakupy, miłość do chipsów i kotletów. Polska bieda jest prymitywna, błyszcząca, ale też pretensjonalna i snobistyczna, zawsze zakłamana i zakompleksiona. W tym świecie darwinowska walka polega na zarabianiu i kupowaniu. Tak robi doktorowa, która tuż po transformacji zakłada fundację, by przepuszczać przez nią dochody z handlu nieruchomościami, tak robią goście dużych hoteli, zajeżdżający przed nie sportowymi samochodami. Tak robią właściciele tanich kwater, którzy wynajmują je jako apartamenty. Doktorowa – piękna i zadbana – osiąga satysfakcję tylko wtedy, gdy na jej ciele przelicza się pieniądze, biedna gospodyni z kwater zalicza kolejnych mężów i powiększa majątek. Odźwierny przelicza, ile każe zapłacić nielegalnemu gościowi hotelowemu – kochankowi starej Niemki. Wszyscy zaś pogardzają cudzoziemcami, kierującymi się protestancką oszczędnością.

Witkowski portretuje tu wszystkie grupy społeczne, od byłych oficjeli partyjnych, przez współczesne gwiazdy, na robotnikach sezonowych skończywszy. Wszyscy chcą zarobić, mieć, posiadać, robić interesy. W takiej rzeczywistości prawdziwe uczucie objawia się w pragnieniu „nakupowania” komuś – Michaśka w ten sposób właśnie wyraża sympatię do młodego luja, bezrobotnego Mariusza. Gdy intryga kryminalna osiąga punkt kulminacyjny, a biedy luj z ranami kłutymi, zamroczony tabletkami, ląduje w szpitalu, Michaśka ciągle powtarza:

Jakby był moim synem, to bym mu kupił w empiku całe Z archiwum X, piętnaście kompaktów zapakowanych elegancko w box. I miałby w swoim pokoju plazmę i konsolę do gier Sony, wszystko najlepsze (…). Kupię mu! Jak tylko ta cała afera się skończy, to pojadę specjalnie do empiku w Świnoujściu i mu nakupuję! I konsolę Sony PlayStation, i filmy takie bardziej młodzieżowe, z akcją, Archiwum nie Archiwum, Wallandery i chipsy do tego pranglersy.

Całą tę rzeczywistość opartą na możliwości kupowania, posiadania, popisywania kontestują wyłącznie „borsuki” z domków, ale oni wszyscy są w Drwalu życiowymi nieudacznikami, ludźmi, którzy nie udźwignęli tempa życia, nie mieli fantazji i siły, by nadążyć za transformacją. Teraz mieszkają na obrzeżach turystycznych miejscowości, zimą pilnują zamkniętych ośrodków wypoczynkowych. Piją, nie odbierają telefonów. Wyłączają się z głównego nurtu, uciekają z życia.

I choć Drwal to powieść świetnie napisana, dowcipna, ironiczna, autotematyczna, pełna aluzji i wyrafinowanych kryptocytatów, to jednocześnie jest to bardzo gorzka opowieść o polskiej biedzie, o okrucieństwie, z jakim traktujemy (niezależnie od posiadanego majątku) tych, którzy nie chcą lub nie potrafią się obłowić. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *