Podsumowanie 2016

Komentarze
10 odpowiedzi do „Podsumowanie 2016”
-
Mam podobne przemyślenia dotyczące Bator. W przypadku "Wyspy łzy" wyglądało to na atak hakerski na pióro autorki..ale "Królik" też? Nie wierzę w teorie spiskowe….szkoda.
-
Wiem, czytałam Pani podsumowanie wczoraj;)
Ja sobie skreślam Bator na mojej liście autorów obowiązkowych – Wyspa nie tylko była porażką literacką, to była książka zwyczajnie głupia (na poziomie wygłaszanych tez i obserwacji rodem z "Cosmopolitan"). Królik to jest za to jakieś kuriozum. Nawet Kinga Dunin, mimo najszczerszych chęci, nie była w stanie autorki obronić. -
Ciekawe zestawienie, bardzo wyraziste. Zdecydowanie zgadzam się w temacie Ryszarda Koziołka. A tak z ciekawości w temacie prozy polskiej – czy czytała Pani "Zagrodę zębów" Wita Szostaka?
-
ojej, a ja właśnie zamówiłam "Sprawiedliwych zdrajców"! no cóż, przeczytam, najwyżej oddam. mam ochotę na tego Tkaczyszyna i na oba reportaże, jeden nawet zabrałam z maminej półki w święta, ten drugi.
-
Cieszę się, że nie ja jedna jestem zdystansowana do tych ochów i achów odnośnie "Króla". Powieść jest dobrze napisana, akcja wartka, fabuła wciągająca, pióro sprawne – temu nie można zaprzeczyć. Niestety po "Morfinie" i "Drachu" mam poczucie powtórzenia w warstwie formalnej; dobrze oddane realia epoki i użycie sprawdzonych chwytów literackich to dla mnie za mało żeby mówić o literaturze przez duże L. Czytadło dobre, ale Twardoch "Morfiną" zawiesił sobie poprzeczkę zdecydowanie wyżej, jak dla mnie tym razem nie udało mu się przeskoczyć samego siebie, co nie zmienia faktu, że książkę przeczytałam z dużą przyjemnością 😉
Dziękuję za przypomnienie o Tkaczyszynie-Dyckim, umknął mi między książkami tego roku, czas nadrobić zaległości.
-
Nie czytałam, ale mam kłopot z Szostkiem – często się z nim spotykam i bierzemy razem udział w dyskusjach i nagraniach wspólnie. Wołałabym się o nim nie wypowiadać wcale, żeby uniknąć posądzeń o środowiskowym nepotyzm 😉
-
Dobrze, że Pani zamówiła Szabłowskiego. To jest książka bardzo przyjemna w lekturze – tzn. czyta się lekko i dobrze, cierpi się we właściwych momentach. Współczuje biednym dzieciom, uciekającym Polakom. Kłopot pojawia się na poziomie wyprowadzania wniosków, kiedy zaczyna się myśleć o tym, czego on nie pokazuje. Całe tło ideologiczne tu jest przemilczana, autor od razu skupia się na cierpieniu indywidualny i przemilacza wszystko to, co do niego doprowadziło. Dla mnie to jest książka kłopotliwa, bo kiedy tyle osób w Polsce krzyczy o niewinnym cierpieniu, Szabłowski swoją książką dostarcza im argumentu, potwierdzenia. A niestety sprawa wołyńska wcale nie jest taka prosta. Mistrzem pisania o Wołyniu wciąż jest Włodzimierz Odojewski, który pisał o Kresach w 1973!! i od tamtej pory nikt nie dociągnął do niego w ujęciu całego cierpienia i zarazem całej komplikacji moralno-politycznej. Uff, rozpisałam się.
-
Zgadzam się jeśli chodzi o "Króla", wiele tekstów krytycznych powstało na jego temat, więc wcale nie jesteśmy odosobnione w niskiej ocenie. Natomiast nie zgadzam się, jeśli chodzi o "Morfinę", ale być może mam skrzywione spojrzenie, ponieważ robiłam doktorat z tego, co on bierze na warsztat – czyli ideologii romantycznej – i kiedy czytałam "Morfinę" miałam wrażenie, że to jest jedna wielka i trywialna ściąga z kilku polskich autorów i filozofów. Odgrzewany kotlecik.
-
To jednak cenny komentarz, więc cieszę się, że się Pani rozpisała. Równocześnie ze "Sprawiedliwymi zdrajcami" zamówiłam historyczne opracowanie Grzegorza Motyki "Od rzezi wołyńskiej do akcji "Wisła", więc liczę na to, że połączona lektura będzie satysfakcjonująca.
-
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

Dodaj komentarz