Okropna sytuacja

Piotr Seweryn Rosół, Genet Gombrowicza. Historia miłosna,
Fundacja Terytoria książki 2015
Wielu krytyków i badaczy próbowało już zmierzyć się z Gombrowiczem, z jego tekstami i biografią zarazem. Do najgorszych zaliczyć można Jaśnie panicza Joanny Siedleckiej. Genet Gomrbowicza zaś z pewnością należy do najlepszych. W 1952 roku Jean Paul Sartre opublikował olbrzymi esej biograficzny poświęcony Jeanowi Genetowi zatytułowany Genet. Aktor i męczennik. Pomysł, na którym oparł się Sartre, a który wykorzystywał w innych esejach (o Baudelairze, Flaubercie), wywodził się z psychoanalizy i przekonania, że istnieje w życiu człowieka jakiś jeden moment decydujący, jakaś chwila, w której objawia się cała jego istota, i który można badać, by się do niego zbliżyć. Do tej myśli nawiązuje właśnie Piotr Seweryn Rosół, gdy zakotwicza swą rozległą opowieść biograficzną w Paryżu 1963 roku i sięga po krótki fragment z DziennikaGombrowicza, w którym opisuje spotkanie-niespotkanie z Genetem:
 
 Genet! Genet! Wyobraźcie sobie, co za wstyd, przyplątał się do mnie ten pederasta, ciągle za mną chodził, ja idę ze znajomymi, a tu on na rogu, gdzieś, pod latarnią, i jakby kiwał… daje mi znaki! Zupełnie jakbyśmy byli z tej samej branży! Kompromitacja! A także – możliwość szantażu! Przed wyjściem z hotelu wyglądałem przez okno… nie ma go… wychodzę… jest! Jego plecy stulone zerkają na mnie!
 
Rosół wykorzystuje zatem zarówno postać Geneta, jak i jego twórczość jako klucz interpretacyjny do rozpoznania tekstów Gombrowicza. Siedząc przez trzy tygodnie w hotelu Helder, tuż po powrocie do Europy po 25 latach pobytu w Argentynie, Gombrowicz zaczytuje się w Ceremoniach żałobnych Geneta i stwierdza, że zawierają one wszystko to, czego on sam nie ośmielił się nigdy napisać. Genet jako swoją strategię pisarską wybiera bowiem głośne mówienie o sprawach homoseksualnych, to właśnie swoboda, bunt, obsesyjne łamanie tabu stanowią siłę napędową jego tekstów. Tymczasem Gombrowicz spiętrza figury maskujące i pod milczeniem ukrywa wątki homoseksualne. Rosół – uzbrojony w teksty Geneta, analizy literaturoznawców-gombrowiczologów, korespondencję między Gombrowiczem a jego przyjaciółmi oraz opublikowany w 2013 roku tajny dziennik Gombrowicza czyli Kronosa, rozpoczyna śledztwo, rozcina kolejne teksty Gombrowicza, by wywieść z nich opowieść o tym, co w społecznej normie wydaje się patologiczne. Patologiczne, czyli prywatne i niepolityczne, to, co rodzi destrukcyjną energię. Gombrowicz odkrywa Geneta jako swoje żenujące alter ego, choć Rosół charakteryzuje to spotkanie także jako historię miłosną. Obu łączy wszak  doświadczenie ludzi zepchniętych na margines normy społecznej, nie godzących się jedna ani na normę, ani na dyskurs emancypacyjny.  
 
Genet Gombrowicza to z jednocześnie książka naukowa, badawcza i kryminał, czy też esej sensacyjny: drobiazgowe śledztwo przeprowadza autor, próbuje zaś zgłębić to, co Gombrowicza nazywa „niewysłowionym sekretem”. Rosół na różne sposoby rozumie ten sekret, zderza twórczość Geneta i Gombrowicza, by pokazać między nimi punkty wspólne i różnice. Dynamikę i napięcie w tym tekście wytarza nieustanne właśnie nieustanne zderzanie Geneta i Gombrowicza: łączy ich „antynaturalność” – obnażanie konstrukcji w tym, co wydaje się naturalne, przemoc w „naturalności”, pisanie osobliwe, ośmieszanie tradycyjnej analogii między Tekstem a Naturą. Łączy ich skłonność do obrazoburstwa i perwersji, jednakże dzieli to, jak produkują obrazy perwersyjne. Genet stawia na przerysowanie, nagromadzenie seksu i przemocy, podczas gdy Gombrowicz nie zapisuje ani jednej sceny otwarcie seksualnej. Obaj zafiksowani są na tych samych figurach: młodości, niższości, męskości, ale opracowują je w zupełnie inny sposób. Genet pisze o młodości wprost, odmienia ją przez wszystkie przypadki, a przed to – jak twierdzi Rosół – dokonuje jej uprzedmiotowienia, odbiera jej wartość. Gombrowicz umieszcza młodość w sferze pojęć mglistych i niedopowiedzianych, co pozwala mu zachować (jak śmiesznie by to nie brzmiało w odniesieniu do tego pisarza) jej wagę:
 
Jeśli ambicja dyskursu, operującego na polu ogólności, uniwersalności, sięga po jasne oddzielenie normy od tego, co patologiczne, to „niedyskursywna” młodość, obok innych Gombrowiczowskich mglistych kategorii, wprowadzając patologiczne w obszar normy, podważa w ogóle zasadność tego podziału. Oto subwersywny wymiar pisania występnego, sugeruje Gombrowicz, oto jego siła i oryginalność daleko przekraczające transgresję Geneta, możliwą jedynie wewnątrz dominującego dyskursu, tym samym podtrzymującą system jego zakazów.
 
 Obaj są anty-proustowscy w traktowaniu pamięci, nie wierzą bowiem w jej moc ocalającą i uobecniającą. Takie nastawienie otwiera pole melancholii, umacnia się poczucie utraty, choć jej przyczyny nigdy nie jest do końca określone. Genet pisze o utraconej miłości, Gombrowicz – znowu – nie doprecyzowuje jej źródła. Geneta charakteryzuje Rosół jako masochistę, Gombrowicza zaś jako sadystę. Nie chodzi znów jednak o ich upodobania erotyczne, ale o strategię obalania Prawa: Genet jest masochistą, bo pozornie przyjmuje Prawo, podczas gdy sadystyczny Gombrowicz podważa je od podstaw. Genet jest pozornie posłuszny, by ostatecznie zdradzić, Gombrowicz wybiera inną wartość, która uchyla Prawo. Rosoła nie zadowala jednak to rozpoznanie i drążąc zagadnienie, pokazuje, jak obaj często odstępują od tych strategii i wybierają rozwiązania przeciwne.
 
I jeden, i drugi, odrzucony, który sam odrzuca – inscenizując raz po raz momenty oporu i subwersji albo zdradliwego posłuszeństwa – poświadczają nieusuwalną obecność Prawa.
 
To nie jest historia kulturowa homoseksualizmu, ani też portret pisarzy homoseksualistów, choć oba wątki powracają wielokrotnie i rozwijają się w drugim planie. Rosołowi chodzi raczej o spięcie poziomu prywatnego doświadczenia Gombrowicza z jego tekstami oraz o wydobycie wielu poziomów ukrytych w powieściach i do tej pory słabo rozpoznanych. Zaszyfrowane wątki homoseksualne Rosół rozwija szalenie subtelnie, bo biografia nigdy nie służy mu do topornego intepretowania powieści, sprawnie za to porusza się po wszystkich źródłach i tekstach, konfrontując je ze sobą. W liście do Jeleńskiego w 1963 roku Gombrowicz pisze o tym, że dotknął go właśnie „szalony atak pederastii”, co później nazywa też „okropną sytuacją”. W zapisach w Kronosie dotyczących tego okresu wylicza nadzwyczaj długą listę imion męskich. Rosół stawia zaś tezę, że aktywność seksualna Gombrowicza w tym czasie stanowiła powtórzenie doświadczenia intelektualnego – Gombrowicz w doświadczeniu prywatnym odtwarzał sceny z Ceremonii żałobnych Geneta, które czytał w tym okresie.
 
Badacz często wychodzi od szczegółu, jednego zderzenia, jednej cechy, by wyprowadzić wnioski o charakterze filozoficznym: bada u Geneta i Gombrowicza obecność figury sobowtóra, stosunek do pamięci zbiorowej, do melancholii, śmierci, domu i ojczyzny. Wskazuje na podobne źródła ich poglądów antypolitycznych i antypaństwowych, buduje pole wartości, charakteryzuje strategie, rekonstruuje ich prywatne mitologie. Obaj piszą o powojennym Berlinie, Geneta fascynuje jednak armia niemiecka, ujawnia się tu „miłosna kolaboracja”. Gombrowicz w Berlinie czuje nieprzepracowane wciąż doświadczenie wojny, widzi to miasto jako „punkt najbardziej zbroczony historią”. Choć narracją autora rządzą tutaj największe kategorie (jak melancholia, samotność, sobowtór, śmierć, rozpoznanie, romans, miłość), to świetne są drobne analizy Rosoła, które pokazują z bliska, jak działa ta opowieść: nogi i motyw chodzenia pojawiają się u obu pisarzy, zupełnie inaczej jednak realizują ten motyw:
 
Prywatna mitologia Geneta i Gombrowicza, jako że narasta w opozycji wobec mitologii mieszczańskiej, którą demistyfikuje Barthes, idzie w odwrotnym kierunku. Zrzeka się idealnej, czystej, nieziemsko pięknej, a przy tym zupełnie bezużytecznej twarzy, z której „wyretuszowano wszelkie wzruszenia” (bo u pierwszego od­twarza, to jest zamienia ją w ikonę, fetysz, a u drugiego deformuje, to jest zamienia ją w gębę wobec innej narzuconej z zewnątrz gęby), a jednocześnie na pierwszym planie umieszcza nogi.
 
Inny przykład: obaj zafiksowani są na relacji Pan-Niewolnik, jednak Gombrowicz pisze o Panu zakochanym w Niewolniku. U Geneta Niewolnik zabija Pana.
 
Last but not least, to także opowieść o Genecie – w Polsce właściwie nie znanym, tłumaczonym, choć nie intepretowanym krytycznie. Książka Rosoła stanowi zatem pierwszą próbę i to próbę spełnioną (a także monumentalną dzięki ilości przeanalizowanych wątków i omówionych tematów) interpretacji twórczości Geneta, która pokazuje, że warto sięgnąć po powieści tego autora, by wyczytać w nich coś więcej niż „dziennik złodzieja”. 

 

Choć autor wielokrotnie posługuje się terminami „patologii” (tej nadaje w ogóle status kategorii badawczej) i „wulgarności”, to daleko mu do skandalizowania, nie ma w Genecie Gombrowicza żadnej potrzeby obnażenia bohaterów. Przeciwnie ‑ chodzi o rozpoznanie tego, jak tworzą oni swą tożsamość, jak budują swoje wizerunki i jakich sobowtórów przywołują w tekstach. Rosół tworzy taki rodzaj interpretacji, która pokazując różne sprzeczności, tajemnice, punkty wysiłku, obsesje przezwyciężane i utrwalane, jest sama fascynującą opowieścią o czytaniu, płynną i erudycyjną. Genet Gombrowicza zahacza, bagatela, o dwa kontynenty, prozę polską i francuską, porusza się swobodnie i twórczo po literaturze ostatnich 150 lat, by jednocześnie głęboko przeorać twórczość obu pisarzy.  
 
 
Ten tekst ukazał się w „Nowej Dekadzie Krakowskiej”, w numerze 4-5/2016. 

Comments

Komentarzy

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *