Tłumacz to brzmi dumnie? Kwestionariusz tłumaczy – Tomasz Gałązka

Tłumacz to brzmi dumnie? Kwestionariusz

Metryczka:

  1. Od ilu lat tłumaczę?

Będzie dwadzieścia i jeden.

2.         Czy to moja główna praca i źródło dochodu?

Na szczęście niestety nie.

Kwestionariusz:

1.         Swoją pierwszą książkę przełożyłem…

…bo miałem własny egzemplarz, a wydawca nie, a na Polconie fani się domagali, a obok siedział Marek S. Nowowiejski i szturchał mnie łokciem i mówił „No dawaj, co ci szkodzi”, a później na tym samym moim egzemplarzu pracował także redaktor. Partyzanckie czasy.

2.         Jak pracuję? W jakim rytmie?

Jako regularny etatowiec z rodziną, a od niedawna także i młodym psem, nie mogę narzekać na rutynę w rozkładzie dnia. Jeśli już, to na jej brak. Na tłumaczenia muszę sobie znajdować czas, póki co jakoś się to udaje, choć fajnie byłoby częściej się wysypiać.

3.         Autor, którego się boję…

Imię ich Legion, czarna lista rośnie, bo choć napisać książkę może każdy, dalece nie każdy powinien. Nie dziwi mnie więc przypadek autorki, której każda kolejna książka ma w Polsce innego tłumacza.

4.         Pozycja tłumacza w Polsce jest….

…skomplikowana, niejednoznaczna i trudna do uchwycenia. Ilu nas, tyle indywidualnych pozycji, i tyleż osobniczych reakcji na te pozycje. Moja? Nie narzekałbym, gdyby płacili mi więcej i dawali do zrobienia więcej książek ze strzelaniem, ale też na przykład nie czuję się pokrzywdzony brakiem publicznego zainteresowania.

5.         Do jakiego stopnia przekład uruchamia nowe możliwości polszczyzny?

Plus minus do takiego, w jakim oryginał uruchamia nowe możliwości języka macierzystego. Amos Tutuola robił z angielszczyzną rzeczy wielkie, Ernestyna Skurjat oddała je po polsku wyśmienicie. Nie wierzę jednak, by podobne wyzwanie stawiali swoim tłumaczom Danielle Steel czy Robert Ludlum.

6.         Jak to jest być tłumaczem z języka angielskiego w Polsce?

Trochę tak, jak być historykiem, lekarką, czy pracownikiem call center. A trochę nie. Każdy z nas oglądał parę odcinków Wołoszańskiego i Ostrego dyżuru, każdemu zdarzało się rozmawiać przez telefon i poznał parę słówek po angielsku, ba, jest przecież nawet Google Translate! A jednak na szczęście nie zajmuję się leczeniem ludzi.

(Aha – no i na pewno zupełnie inaczej, niż być tłumaczem z języka angielskiego w USA, na przykład.)

7.         Tłumaczowi nie wolno…

…przechodzić przez ulicę na czerwonym, kantować na podatkach, dawać fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu (da się pod to podciągnąć także wierność oryginałom tłumaczonych tekstów). Generalnie trzymałbym się tu kodeksu karnego.

8.         Jaka jest rola tłumacza wobec przekładanego tekstu?

Im bliższa katalitycznej, tym lepiej – bez obecności tłumacza przekład nie nastąpi, ale byłoby fajnie, gdyby tłumacz nie wnosił w produkt końcowy zanieczyszczeń.

9.         W przekładach innych szukam…

Czystej, zwierzęcej (to nienajwłaściwszy przymiotnik, ale trudno) przyjemności z lektury. Czasem błędów, ale to dopiero wtedy, kiedy mi już podpadną.

10.       W tłumaczeniu najbardziej nie lubię….

…tego, że książki świetne kończą się dziwnie szybko, a te złe dziwnie ciągną i ciągną. To jest po prostu skandal. No i że nie dostaję ostatnio książek o strzelaniu i mordobiciu.

Tomasz Gałązka – tłumacz z języka angielskiego, nominowany do Nagrody Odnalezione w tłumaczeniu w 2019 roku za przekład Bena Fountaina „Długi marsz w połowie meczu” ( i jest to przekład wybitny!! – wtręt niebiograficzny PM). Przełożył też „Elegię dla bidoków” Vance’a, „Czarnobyl” Brown.

Cykl powstaje pod patronatem Stowarzyszenia Tłumaczy Literatury.

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *