Kryminał na jesień

Jean Luc Bannalec, Sztorm na Glenanach
Czarne 2015
Zawsze, gdy miał do czynienia z urzędami i administracją, myślał o rewolucji– pisze Bannalec, Niemiec w swym francuski-bretońskim kryminale, podśmiewając się ze swoich bohaterów i francuskiego charakteru narodowego.
Znamy już Dupina, bohatera Śmierci na Glenanach, komisarza policji z Bretanii, mrukliwego obsesjonata, uzależnionego od café i entrecote frite, bo wcześniej w Polsce ukazał się kryminał Śmierć w Pont Aventakże jemu poświęcony. Pisałam wtedy, że podoba mi się styl Bannaleca, oszczędny i sensualny zarazem, lubię też tego bohatera za jego mrukliwości, nieprzystępność i oschłość. Na szczęście Bannalec i tym razem nie oswaja nas z tą postacią, nie ujawnia żadnych szczegółów biograficznych, zawiłych kolei życia, nie podaje też przyczyn wielkiej katastrofy paryskiej, która doprowadziła kilka lat wcześniej do przeprowadzki Dupina na północ.
W Sztormie na Glenanach Bannalec trzyma formę, znów potrafi zaskoczyć rozwiązaniem zagadki kryminalnej. Jego śledztwo dotyczy potrójnego morderstwa − na Glennanach, uroczych wyspach oddalonych o kilkanaście kilometrów od wybrzeża Bretanii, turysta odkrywa zwłoki trzech mężczyzn. Nie wiadomo, czy to wypadek, czy zbrodnia, dopóki lekarz sądowy nie odkrywa w krwi ofiar dużego stężenia środków uspokajających. Na Dupina naciska prefekt, bo zamordowani byli biznesmenami z koneksjami, a jeden z nich zyskał sławę i medale jako żeglarz. Dupin ma jednak kłopot, bo wszyscy trzej byli także szczerze znienawidzeni, robili kariery po trupach, korumpowali środowisko, kupowali za bezcen patenty z Instytutu Morskiego, naciągali przepisy przetargowe. Jak widać, ten kryminał ma podstawę, która spodoba się w Polsce, gdzie zawodowo zajmujemy się tropieniem spisków i nadużyć.
Dupin, szukając winnych, ma do wyboru wszystkie możliwe motywacje: może to konkurencja w biznesie, może zawód miłosny, bo Lefort uwodził kobiety zawodowo, mimochodem. A może chodziło o konkurentów w poszukiwaniu skarbu, skoro Glenany stanowi cmentarzysko statków hiszpańskich, francuskich i brytyjskich. Ten wątek także dzisiaj w Polsce cieszyłby się dużą popularnością.
Bannalec wybiera tym razem model kryminału à la Agatha Christie, gra z jej regułami. Koncentruje w jednym miejscu wszystkich podejrzanych i każe Dupinowi przeprowadzać konfrontację. Rozwiązanie fabuły jednak wcale nie okazuje się tak proste, jak u Christie, ludzie dziwnie nie chcą poddać się klimatowi sztormu i napięciu komisarza. W najmniej spodziewanym momencie, w czasie wyciszenia na nadmorskim spacerze przychodzi mu do głowy rozwiązanie i w żadnym momencie tekstu nie zostaje ono dopowiedziane, czytelnik domyśla się sam tego, co sugeruje autor.
Lubię takie nieoczywiste powieści, z bardzo zmysłowymi opisami jedzenia i krajobrazu, które w paradoksalny sposób uzupełniają się z zupełnie niematerialnym poszlakowym i mało konkretnym śledztwem.
Świetna lektura na ostatnie ciepłe dni.

 

   

Comments

Komentarzy

8 komentarzy

  1. Na ogół nie lubię kryminałów, żal mi na nie czasu. Ale uważam, że absolutnie wybitny jest Wojciech Chmielarz, który także wydaje w tej serii. Lubię też Bannaleca, bo to zabawne zobaczyć, jak Niemiec patrzy na Francuzów, a po drugie – bo pisze takie sztywniackie kryminały, które się świetnie czyta.

  2. Zgadzam się – Chmielarz jest świetny! Bannaleca nie czytałam, ale zapisuję. Mnie kryminały pomagają zasnąć, kiedy dokucza mi codzienność, i dobrze się ich słucha w długiej podróży (Mastalerz czytający Theorina albo Chmielarza…). Podobały mi się pokręcone historie Petry Hammesfahr, czytała Pani?

  3. Nie, nie znam jej. Ale właśnie ją sprawdziłam i znalazłam na jej temat komentarze na Lubimyczytać – ponieważ w dużym stopniu są negatywne, na pewno po nią sięgnę! Dziękuję Pani na wskazanie autorki. Swoją drogą, okładki polskich wydań jej książek są potworne.

  4. Właśnie takie okładki sprawiają, że nie sięgamy po wiele atrakcyjnych lektur. Tutaj kryminał wydany jest jak wspomnienia cioci Kloci, a czasem świetną prozę obyczajową sprzedaje się jak tani romans (patrz okładki Alice Munro w WL).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *