Fandorin 1.0. Czyli o cyklu Akunina dla niewtajemniczonych

 

Na podstawie tego literackiego cyklu Rosjanie od kilku lat kręcą filmy, których popularność sprawia, że coraz więcej mówi się o odrodzeniu rosyjskiego kina, po raz pierwszy bowiem od bardzo dawna rodzima produkcja pokonała popularnością kino amerykańskie.

W Polsce ukazał się już cały dwunastotomowy cykl przygód Erasta Fandorina, który można zakwalifikować do tzw. literatury środka, operującą schematami literatury popularnej, ale w połączeniu z pewnym wyrafinowaniem formy zaspokajającą gusta bardziej wymagającego czytelnika.
Akcja cyklu osadzona jest na przełomie XIX i XX wieku, nie o politykę jednak w nim chodzi, lecz o policyjne śledztwo. W chwili rozpoczęcia akcji – w 1876 roku – Fandorin jest młodziutkim kancelistą w Urzędzie Śledczym. Zaniepokojony plagą dziwnie zaaranżowanych samobójstw, postanawia zbadać tę sprawę. Dochodzenie wciąga go, odkrywa, że wszyscy straceńcy przed śmiercią przekazywali swe majątki na fundusz pewnej starszej damy. Akcja, z pozornie błahej, staje się dramatyczna, a fabuła, choć osadzona w realiach belle époque, żywo przypomina współczesne problemy międzynarodowe. Okazuje się bowiem, że Lady Astair stoi na czele ogromnej grupy terrorystycznej, której członkowie latami żyją zakonspirowani w społeczeństwie. Buduje ona gwardię bezgranicznie oddanych sobie pomocników, wybierając ich spośród osieroconych dzieci, kształconych w specjalnych domach opieki. Fandorin po wielu perypetiach dociera do samej przywódczyni i niszczy jądro grupy, lecz nie rozbija całej organizacji.

Akunin konstruuje postać swego bohatera, naśladując po części Iana Fleminga, jednak zamiast martini mamy tu inny zestaw atrybutów. W drugim tomie Fandorin posiwiał, jąka się, stał się introwertykiem, mówi cicho, nie chce wybijać się w towarzystwie, nie ma w sobie nic z Bonda. Ciąży na nim piętno osobistej tragedii, które sprawia, że zawsze mamy wrażenie, jakby stał trochę z boku rozgrywających się wydarzeń. Nie jest modernistycznym dekadentem, ale kładzie się na nim cień melancholii.

Ojciec Erasta był nałogowym hazardzistą, który, zbankrutowawszy, popełnił samobójstwo. Syn w jakiś zaskakujący sposób, przeciwnie niż rodzic, zawsze wygrywa. Sprzyja mu szczęście w rosyjskiej ruletce (nie wykorzystuje jednak tego talentu, by się wzbogacić, pamiętając, że los dał mu ograniczony kredyt), nie straszne mu strzelanie się z przeciwnikiem na odległość chustki do nosa. Fandorin zafascynowany jest nowinkami techniki: jako jeden z pierwszych docenia zalety telefonu, po latach spędzonych na zachodzie Europy przywozi do Rosji automobil, uczestniczy w zawodach samochodowych. Elegancja staje się jego znakiem rozpoznawczym, mgiełka melancholii w oku przyciąga kobiety, które mają nadzieję, że przystojny detektyw jąka się z ich powodu. Siedem lat spędza w Japonii jako pracownik konsulatu i przywozi stamtąd przyjaciela – Masę. Większość efektów humorystycznych cyklu wiąże się właśnie z osobą Japończyka, posiada on bowiem czar, któremu nie może oprzeć się żadna praczka czy kucharka rosyjska. Erast Pietrowicz przejmuje wschodni styl życia. Zadziwia przeciwników czynami przekraczającymi możliwości ciała, co osiąga dzięki sztukom walki ninja.


Po konfrontacji z szefem policji Fandorin porzuca służbę i musi wyjechać z Rosji. Nie potrafi zaakceptować brutalnych metod Ochrany, a także tego, że niektórzy jej współpracownicy przekraczają granice moralne, co, ku zadziwieniu Erasta Pietrowicza, spotyka się z uznaniem zwierzchników. Od 7. tomu Fandorin pojawia się w Rosji jako prywatny detektyw, zawsze incognito, przedstawia się jako Erast Pietrowicz Nameless. Nie jest ani typowym policjantem, ani też zwyczajnym detektywem. Podejmuje się przeróżnych spraw: raz – poszukiwania terrorystów, innym razem – odkrycia szpiega w sztabie dowództwa armii; udaje mu się też wyłuskać mordercę z elitarnej grupy pasażerów statku wycieczkowego i schwytać oszusta finansowego.

Akunin osadza akcję cyklu w Rosji carskiej, co uznać można za dowód imperialnej nostalgii, jednak pomimo sentymentu wyraźnie zaznacza rysy na pozornie gładkim, uporządkowanym obrazie świata belle époque. Zgodnie z obecną modą na polityczne interpretacje, niektórzy krytycy interpretują Fandorina jako postać, która ucieleśnia ideały putinowskie. Faktycznie Fandorin jest człowiekiem, który dąży do przywrócenia porządku, ale nie w sensie politycznym, lecz moralnym, jak tego wymaga światopogląd powieści kryminalnej: najpierw porządek świata zostaje naruszony poprzez zbrodnię, a potem następują wysiłki mające na celu przywrócenie ładu. Fandorin nie dość że nie angażuje się politycznie, to wręcz zostaje z Rosji wygnany: jest bohaterem szukającym „trzeciej drogi” – takiego działania, które nie byłoby popieraniem ani władzy, ani rewolucji. Rosja bowiem chyli się już ku upadkowi i w kolejnych tomach obserwujemy w tle zaostrzający się konflikt między władzą a społeczeństwem. Cesarstwo ukazane jest z jednej strony jako kraj szalejącego despotyzmu, z drugiej – groźnego terroryzmu (problem anarchistów zostaje opisany w Radcy stanu, narratorem jest przywódca jednej z grup.) Akunin sam podkreśla brak alternatywy – z jednej strony gotowi do uderzenia w społeczeństwo rewolucjoniści (Fandorin zmaga się z anarchistami-zamachowcami), a z drugiej skorumpowana, niemoralna policja.

Przygody Fandorina to cykl zaiste postmodernistyczny – Akunin wie, że musi nieustannie zaskakiwać przestymulowanego odbiorcę, by utrzymać jego uwagę przez 12 tomów. Na poziomie akcji zmieniają się w każdym tomie dwa elementy – charakter zadań, przed którymi staje bohater i konwencja powieściowa. Azazel przypomina powieści Dumasa ojca, Gambit turecki to kryminał szpiegowski, którego akcja rozgrywa się na froncie w czasie wojny rosyjsko–tureckiej. Lewiatan wskrzesza tradycję kryminału à la Agatha Christie. Dekorator to mroczna historia mordercy, który patroszy swe ofiary, podczas gdy w Kochance śmierci intryga snuta jest za pomocą modernistycznych wierszy. Akunin swobodnie porusza się w tradycji kryminału, dobierając sobie najciekawsze „mordercze” konwencje. Historia napędza kolejne fabuły. Dekadencka Kochanka śmierci rozgrywa się dokładnie w 1900 roku, zaś tłem dla innych tomów stają się konkretne wydarzenia – wojna z Turcją (Gambit), koronacja Mikołaja II (Koronacja), wojna z Japonią (Łowca ważek).

Akunin zadowala czytelników na wielu poziomach – można się rozkoszować losami Fandorina, przy czym nie trzeba wcale rozszyfrowywać aluzji literackich. Para głównych bohaterów przypomina Don Kichota i Sancho Pansę, związki Masy z kulturą plebejską potwierdza tuzin dzieci o orientalnych rysach mieszkających w uboższej części dzielnicy. Odwrotnie jednak niż u Cervantesa – tutaj idée fixe ogarnięty jest Masa – kilkakrotnie zamierza popełnić hara-kiri i ciągle pyta o samobójstwa wśród Rosjan. Znajdziemy tu także trudniejsze do rozszyfrowania gry. Tom pierwszy, Azazel, już w tytule zawiera aluzję do Mistrza i Małgorzaty, chodzi przecież o jednego ze sług Wolanda. W innym tytule – Walecie Pikowym – znajdujemy nawiązanie do opowiadania Puszkina Dama pikowa. Tutaj jednak zostaje skopiowany także schemat fabularny – głównym przeciwnikiem Fandorina jest Walet, który nade wszystko kocha pieniądze, zdobywa je zaś, dokonując oszustw finansowych. W Kochance śmierci Akunin przywołuje dekadentyzm przełomu wieków i związane z nim mody – na bunt, ekstrawagancje wszelkiego typu – główną bohaterką jest egzaltowana panna, która nosi na szyi żywą żmiję i snobuje się na zrozpaczoną z powodu nieszczęśliwej miłości artystkę.


Oryginalność cyklu zaznacza się też w sposobach funkcjonowania samego tekstu: zmienia się sposób zapisu, krój czcionki zostaje obciążony znaczeniem. W tekst wplecione są fragmenty listów, stenopisy rozmów telefonicznych. Lewiatan w połowie pisany jest w dwóch kolumnach ułożonych w poprzek strony. W ten sposób autor wyodrębnia pamiętnik Japończyka. Często o zbrodni czy postępach śledztwa informują nas teksty stylizowane na artykuły z prasy brukowej.
Wiele ostatnio mówi się o renesansie literatury popularnej, o modzie na „powieści środka”. Każdy z twórców wybiera określoną konwencję gatunkową, ustosunkowuje się do tradycji rodzaju. Publikowane ostatnio kryminały amerykańskie reklamowane są jako powieści w stylu Umberto Eco, bo taka parantela gwarantuje sukces komercyjny. Akunin wybiera raczej wzory XIX-wiecznej powieści sensacyjnej francuskiej – Dumasa ojca, Sue czy Hugo. Widać u niego tę starą szkołę – lekkość bez infantylizacji, humor bez popadania w wulgarność, dreszcz grozy bez makabryczności. Niech żyje old school! 

 
 

Ten tekst (tutaj skrócony) był moim debiutem krytycznym – ukazał się w 2006 roku w „Dekadzie Literackiej”. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *