Drugie życie książki

 

Jan Błoński, Miłosz jak świat
Znak 2011
Jest to wznowienie obowiązkowej dla wszystkich czytelników Miłosza książki Błońskiego, wzbogacone tym razem o dwa niepublikowane nigdy wcześniej wykłady – poświęcone interpretacji „Traktatu poetyckiego” i wpływu Miłosza na poezję kolejnych generacji.
To z tej książki właśnie pochodzą zasadnicze tezy, dziś uznane już za oczywiste, dotyczące nie tylko twórczości Miłosza, ale i literatury polskiej. W szkicu „Bieguny poezji” Błoński wskazywał podział poezji na dwa nurty – linię Przybosia i linię Miłosza, w „Książce z Atlantydy” prezentował hipotetyczną, alternatywną wizję kultury polskiej, jaka mogłaby się urzeczywistnić, gdyby nie II wojna i komunizm.
Choć Błoński interesował się Miłoszem przez całe swoje życie (najstarszy esej – o Dolinie Issy powstał w 1957, ostatnie – o kobietach, religii i stosunku do Gombrowicza pochodzą z 2001 roku), nigdy nie poświęcił mu monografii, zakładając, że twórczość tak zróżnicowana i bogata wykracza poza ramy i możliwości nawet najbardziej rozległej syntezy. Wolał zatem pogłębiać poszczególne interesujące go zagadnienia, błądzić między różnymi tekstami i gatunkami, czytać Miłosza poprzez poszczególne jego tomy lub przekrojowo, rozważając konkretne zagadnienia.  
W każdym swym szkicu sięgał Błoński po szeroki kontekst kulturowy, umieszczał Miłosza w linii tradycji i historii literatury polskiej, ale szukał też filiacji równoległych, wpływu na innych twórców. Diagnozował stan literatury, „używał” Miłosza, by pisać o historii literatury, ale też posiłkował się narzędziami, jakie ona daje, by wyraziście ukazać nowatorstwo poety.  
 
M. Zaleski, Zamiast. O twórczości Czesława Miłosza
Wydawnictwo Literackie 2011
W swoim zbiorze esejów poświęconych Miłoszowi Zaleski umieścił teksty, które pisał w ciągu dwudziestu pięciu lat – pierwszy z nich pochodzi z 1981 roku, powstał tuż po przyznaniu poecie nagrody Nobla, ostatni zaś napisany został po jego śmierci, w 2006 roku. Taka kompozycja sprawia, że cały zbiór wyróżnia się niezwykłym bogactwem tematycznym, szerokim zakresem: autor analizuje różne teksty Miłosza – nie skupia się jedynie na poezji, lecz sięga także po Dolinę Issy i Ziemię Urlo, rozważa stosunek Miłosza do gatunków: eseistyki i diarystyki, ale też różnych prądów kulturowych i światopoglądowych: romantyzmu, marksizmu, nacjonalizmu.  
Zaleskiego interesuje biografia Miłosza i jej przenikanie się z życiem, używa on terminu bio-grafii na określenie egzystencjalnego związku pomiędzy życiem a dziełem. Nie tylko prezentuje losy Miłosza w różnych epokach, ale i stara się przedstawić wpływ zdarzeń historycznych na jego twórczość oraz świadome budowanie własnego życiorysu. Rozrzut tematyczny zaś pozwala czytelnikowi na wgląd w najtrudniejsze, zwrotne dla artysty okresy.  
Miłosz w lekturze Zaleskiego pojawia się jako autor wielowymiarowy: chrześcijański poeta, antyromantyczny buntownik, wyrachowany marksista i zdeterminowany antykomunista, tłumacz Biblii i narcystyczny artysta, ambasador kultury polskiej i homo viator, dziedzic Mickiewicza wreszcie. I choć książka ta nie ma charakteru monografii, to daje nam bogatszy i bardziej konkrety dostęp do Miłosza, pozwala na dogłębne spojrzenie na wybrane aspekty jego twórczości.
Piszę tutaj o obu tych książkach, dlatego że stanowią one dla mnie element bardzo pozytywnego zjawiska – dodruków, kolejnych wydań, wznowień. Jak klasyczny bibliofil cieszę się, gdy książka żyje dłużej niż miesiąc, gdy coś się z nią dzieje po tym, jak przestaje być nowością i wypada z różnych „Top 10” czy innych list bestsellerów. To właśnie jedno z najbardziej niepokojących zjawisk na rynku wydawniczym – krótkie życie książki, jej przechodzenie w niebyt, gdy przestaje o nią dbać promocja i marketing, gdy krytycy piszący dla dużych tytułów przenoszą swoje zainteresowanie na najświeższe pozycje. Metaforą tego pościgu za nowością staje się czytanie książki-szczotki, pliku pdf przysłanego przez wydawnictwo miesiąc przed premierą. Nie wiem, jak to nazwać: lektura pre-nowości? Jak określić taką jeszcze nieurodzoną książkę?
Tutaj też chyba leży szansa dla blogów – skoro media muszą pisać o nowościach, to może drugie życie książki powinno przenieść się do Internetu?
A w przypadku Błońskiego i Zaleskiego cieszy mnie jeszcze coś innego – książki te stanowią pozycje humanistyczne, czyli niszowe i źle sprzedajne, a więc tym większa przyjemność z możliwości ich czytania. Każdemu humaniście znane jest z pewnością uczucie frustacji, które rodzi się, gdy szukamy książki wydanej w niskim nakładzie przez niewielkie wydawnictwo akademickie i znajdujemy ją dopiero na allegro, za zgoła niehumanistyczną kwotę 300 złotych (znane przypadki raz wydanych pozycji Derridy, Baumana i Foucaulta).
Obie te pozycje też stanowią przykłady po mistrzowsku uprawianej krytyki literackiej, do których trzeba sięgać często, żeby nie dopuścić do obniżenia własnego stylu. Tylko czytanie dobrej krytyki pozwala dbać o własną dykcję krytyczną. A więc patrzmy i uczmy się…

 

Comments

Komentarzy

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *