Carson Ellis, Domy
Wilga 2016
Gdybym musiała policzyć godziny, które spędzam na czytaniu, okazałoby się, że zdecydowanie więcej czasu poświęcam na czytanie literatury dziecięcej. Właściwie jakby się nad tym zastanowić, powinnam myśleć o sobie nie jako o jako o krytyczce, a nie lektorce, bajko-czytaczce. Rano, po przedszkolu, przed zaśnięciem czytam wciąż książki dziecięce. Analizujemy je w tramwaju, w czasie mycia zębów, przerzucamy się cytatami. Żadnej książki dla dorosłych nie przegaduję tyle razy, tak dogłębnie, jak książek dziecięcych. Żadnej też, z małymi wyjątkami, nie czytam tyle razy, co serii o Albercie Albertsonie (Zakamarki), dzieci z Bullerbyn (Nasza Księgarnia), nowego wydania Tuwima (Wytwórnia). A jeśli J. podsunie mi w tym tygodniu jeszcze raz Pod wodą, pod ziemią, to nie ręczę za siebie (książka świetna, J. ją uwielbia, ale mnie już pokonała, zajeździła na śmierć).
Zasada jest taka: do domu można przynosić tylko ładne książki dziecięce. Książki brzydkie (a kilka nam się trafiło) – nie trafiają na półkę w pokoju. O tym, dlaczego tak robimy – napiszę kiedyś osobno.
Książka Domy trafiła zaś na półkę dziecięcą bardzo szybko, bo jest piękna. Wyróżnia się i to nawet wśród wyjątkowo ładnych książek dla najmłodszych. To w gruncie rzeczy książka obrazkowa, nietypowy picture book, bo na każdej stronie jest tylko jedno zdanie. Nie jest to jednak książka dla najmniejszych dzieciaków, lecz dla tych powyżej 3 lat, bo pojedyncze zdanie odnosi do szczegółowych, z pietyzmem malowanych ilustracji. Dom na wsi i dom w mieście, dom niski, dom japońskiego biznesmena – to tylko kilka z obrazków realistycznych. Do nich jednak Carson Ellis dorabia drugi poziom – domy fantastyczne: dom nordyckiego boga, domy Atlantydy, dom księżycoluda, dom w bucie, dom Calineczki, dom w dziupli. I cała seria domów lokalnych: słowackiej księżniczki, dom francuski, dom z Kenii, bogato dekorowany domek z amerykańskiej prowincji, dom rosyjskiej babuszki.
Ostatnie ilustracje przedstawiają rodzaj autotematycznej gry – pojawia się dom artystki, autorki, a w jej pokoju do pracy widać szereg elementów, które umieściła w innych domach (i tu zabawa w odnajdywanie elementów).
Książka-bajka. Świetna do szybkiego oglądania, ale też do rozmowy o tym, jak mieszkają inni, czym się charakteryzują inne kultury. Sięgamy po mapę świata i pokazujemy kontynenty, na których ulokować można konkretne domy – świetna zabawa dla najmłodszych, dla rodziców małe wsparcie do wykładu z antropologii. Genialna, fantastyczna, ale też mocno zakorzeniona w rzeczywistości rzecz.