Czym na wojnie zajmowali się dziadkowie

Włodzimierz Nowak, Obwód głowy, Dowody na Istnienie 2015
To już drugie wydanie książki Nowaka, pierwsze ukazało się w 2006 roku w wydawnictwie Czarne. Teraz Nowak dopisał do niej obszerne posłowie, które jednak zmienia w dużym stopniu sens tej książki, przesuwa akcenty, pokazuje też, jak żyje reportaż (teoretycznie przecież gatunek doraźny i prasowy). Otóż w 2006 roku czytałam Obwód głowy jak opis pogranicza polsko-niemieckiego, historię wstrząsów gospodarczych, zderzenie Europ dwóch prędkości. Jednym z najważniejszych zjawisk, jak ukazywały te opowieści, była żelazna kurtyna, blizna po niej, resentymenty bliskich sąsiadów. Tak czytałam teksty: Adam z Ewką żyli w raju czy Brzegi coraz bliżej, rybka daleko.
 
Inna jest zupełnie lektura po kolejnych kilku latach, w dużym stopniu dzięki dodanemu przez Nowaka tekstowi Co ja mogę zrobić dla Niemców. Zapiski z podróży z Obwodem głowy, bo ten każe dostrzec inne zjawiska. Na plan pierwszy wysuwa się pamięć o wojnie, doświadczenia polskie i niemieckie, trwałe urazy i próby pojednania. Nowak opowiada o tym, jak przyjmowano go w Niemczech w czasie spotkań autorskich. Gospodarczo-społeczne rozważania usuwają się w cień, a na plan pierwszy wychodzą historie Kobiety z Wildehaged (o samobójstwach Niemek w 1945 roku) i Mój warszawski szał (o Niemcu, który tłumił powstanie warszawskie).  Nowak pokazuje, jak słuchano fragmentów tekstów (w skupieniu, z półprzymkniętymi oczami), jak wylewano żale, przerywano milczenie. Oto bowiem nowym bohaterem Obwodu głowy, którego nie widziałam wcześniej, staje się milczenie − milczenie które ciąży na trzecim pokoleniu Niemców i sprawia, że wnuki nie potrafią poradzić sobie z tym, czym na wojnie zajmowali się ich dziadkowie. Dziadkowie, wymierający powoli, czekający kresu swoich dni w domach opieki, opowiadają swoje życie pielęgniarkom. Ich opowieści są zaś tak drastyczne, że pracownice te kieruje się na zajęcia psychologiczne:
 
Słyszałem, że te pielęgniarki przechodzą specjalne szko­lenie, żeby nie zabiły ich okrucieństwa i potworności, jakie opowiadają umierający staruszkowie z pokolenia sprawców. – Niech pani myśli wtedy o czymś innym – uczył pielęg­niarkę psycholog – na przykład jakie syn ma dziś lekcje, czy wziął śniadanie do szkoły, co kupić, co było w telewizji…
Tak umierający nazista spotyka pielęgniarkę przeszko­loną w niesłuchaniu. Spowiedź trafia w pustkę.
 
W polskim myśleniu o doświadczeniu wojny w centralnym miejscu ustawia się powstanie 1944 i  obozy koncentracyjne, w Obwodzie głowy istotniejsze jest jednak cierpienie jednostkowe i prywatne, mało znane problemy: odbieranie dzieci o aryjskim wyglądzie i przekazywanie ich nowym, niemieckim matkom, gwałty zadawane przez żołnierzy. Nowak nie zapomina o banalnej z pozoru prawdzie, że wojna dotyka nie tylko mężczyzn:
 
Mężczyźni byli słabi i kobiety musiały same sobie radzić, odbudowywać kraj. Nie tylko ulice i domy, ale także tych złamanych mężczyzn, swoich mężów. Żeby mężczyzna znowu mógł usiąść przy stole jako głowa rodziny. Za to wszystko płaciły milczeniem.  
 

Widać wiec wyraźnie, że problem pamięci, ułożenia sobie życia po traumie, przekazania

doświadczenia kolejnym pokoleniom wysuwa się na plan pierwszy. To nie jest zadanie, które można odłożyć i zająć się wzrostem gospodarczym. O tym, że tutaj właśnie czeka nas prawdziwa praca, niech świadczą słowa czytelnika, które z Internetu przepisuje Nowak w posłowiu:

 

 

„ŻADEN NIEMIEC NIE BĘDZIE MOIM BRATEM ZERO POJEDANIA ZERO WYBACZENIA MOGĘ ICH TYLKO TOLEROWAĆ BO TEN NARÓD NIC SIĘ NIE ZMIENIA DALEJ MASZERUJE TYLKO W DOMU!!!”.

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *