3 i pół powodu, żeby przeczytać debiut Marty Masady

Marta Masada, Święto trąbek
W.A.B 2016
 
 1. Bo Święto trąbek to opowieść o kobiecie, która jest uniwersalnym bohaterem, przeżywającym dylematy typowe dla współczesności. Płeć głównej bohaterki, która stanowi ważny temat tej powieści, jednocześnie jest mało istotna – bo Zula Pogorzelska nie ma problemu ze swoją kobiecością, ale tożsamością, rodziną, kształtem wszechświata. To nie jest powieść o zakompleksionej singielce, która pragnie męża i dzieci. To historia kobiety-człowieka.
 
2. Bo to powieść osadzona we współczesności, ale sięgająca do wojennej przeszłości. Punktem wyjścia nie jest jednak wspomnienie, przypominanie zdarzeń. Masada wprowadza wątki Holocaustowe w fabułę, której spora część rozgrywa się w knajpach, kawiarniach. Jej bohaterka jednocześnie od przeszłości ucieka i jej szuka, próbuje są odkryć, ale też się od niej odciąć. Dziewczyna, wychowywana przez ocalałego z obozu dziadka, wie, że korzenie jej tożsamości sięgają II wojny, ale jednocześnie ona sama funkcjonuje w nowoczesnym świecie, gdzie duchy mieszają się z dźwiękiem klaksonów i stroboskopowym światłem.
 
3. Bo to szalenie świeże (na polskim rynku) spojrzenie na warunki życia w Izraelu, na przyzwyczajenia i sposób myślenia Żydów. To także surowy osąd polskich stereotypów, które każą nam w Żydach widzieć przede wszystkim ofiary Holocaustu.
3,5:
I ostatnie pół powodu, a właściwie jeden z najważniejszych kluczy do tej powieści: momenty.
Masada pisze mnóstwo o seksie, seksie bezpruderyjnym, destrukcyjnym i ocalającym. Wbrew temu jednak, co niektórzy krytycy sądzą na temat Święta trąbek, w powieściowym seksie nie wyraża się histeria głównej bohaterki i jej niedojrzałość. To jest jej sposób na percypowanie świat i jednoczesne konfrontowanie się z nim. Masada dość przewrotnie oskarża tu patriarchalne społeczeństwo: uczyniliście z kobiety przedmiot seksualny, to teraz macie. Jej bohaterka stanowi paradoksalne połączenie Kazi Wąsowskiej i Izabeli Łęckiej – za pomocą seksu zabija nudę, zdobywa władzę, szuka bliskości, buduje siebie. Jest jednocześnie zimna i gorąca:
 
W sumie nie ma dla mnie żadnego znaczenia, czy to teatrzyk, czy nie – i tak wiem, że za chwilę koncertowo się puszczę. Nieważne, w jakim przedstawieniu – moja rola jest już dawno przydzielona. 

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *