Słońce rodzi krwawy żar

Pisarz bez ojczyzny, poeta bez języka. Biały w RPA, bur w Europie. Więzień polityczny i poeta laureatus. Breyten Breytenbach

Breyten Breytenbach, Ciało wędrowne

Przeł. Jerzy Koch

Wydawnictwo a5

Breyten Breytenbach to w Polsce twórca słabo znany, ale międzynarodowa nagroda im. Zbigniewa Herberta oraz związana z nią publikacja powinna tę sytuację zmienić. W swej rodzinnej Republice Południowej Afryki, we Francji oraz Stanach Zjednoczonych to twórca rozpoznawany, ceniony z powodu zaangażowania politycznego. Nazwisko głośne także z powodu pobytu w więzieniu, z którego nie został zwolniony pomimo wstawiennictwa różnych międzynarodowych organizacji kulturalnych. Breytenbach urodził się w 1939 roku w białej rodzinie w RPA. Jego bracia zaangażowali się po stronie reżimu – jeden został wojskowym, drugi dziennikarzem. Z tej ścieżki zboczył wyłącznie Breyten, wybierając studia artystyczne, a potem wyjeżdżając na stypendium artystyczne do Francji. Ożenił się tam z Wietnamką, Yolandą, której później poświęci wiele spośród swoich wierszy. To, co z perspektywy Paryża wydawało się gestem romantycznym, w RPA miało już charakter polityczny: zawierania mieszanych małżeństw zakazywało prawo i z jego powodu Breytenbach dostał zakaz wjazdu do kraju. Pozwolono mu na krótki pobyt dzięki specjalnie wydanej przepustce w 1973 roku, pod warunkiem jednak, że odbędzie wizytę prywatną i nie podejmie żadnych działań politycznych.  Breytenbach ten nakaz złamał i w czasie wystąpienia w Kapsztadzie mówił: „My, Afrykanerzy, jesteśmy ludem bękartów o bękarcim języku. Mamy bękarcią naturę. Tak jest dobrze i pięknie. Jednak jak wszyscy bękarci powątpiewający we własną tożsamość – oparliśmy się na idei czystości. To apartheid. Apartheid jest prawem bękartów”. W tych słowach wyrażał sprzeciw wobec ideologicznych zapędów partii rządzącej, próbującej przedstawiać afrikaans jako język białych, najmłodszy język w tradycji germańskiej, a więc dokonywać jego przywłaszczenia. Dwa lata później zaangażował się w działalność nielegalnej organizacji konspiracyjnej, na fałszywym paszporcie przedostał się do RPA i szybko został aresztowany. Skazano go za działalność terrorystyczną na dziewięć lat pobytu w więzieniu o zaostrzonym rygorze, skąd wyszedł po siedmiu. Był jednym z pomysłodawców spotkań działaczy z RPA z przedstawicielami emigracyjnych organizacji wolnościowych na wyspie Gorée, które doprowadziły do upadku apartheidu. Zmiany polityczne rozczarowały jednak Breytenbacha, szybko został jednym z krytyków korupcji, nepotyzmu oraz nowej kasty politycznej pilnującej tego porządku.   Ciało wędrowne to trzeci jego wybór wierszy, jaki ukazał się w języku polskim. Wcześniej, w 1980 roku Wydawnictwo Literackie opublikowało zbiór Cały czas w tłumaczeniu Andrzeja Dąbrówki (wtedy pod pseudonimem Andrzeja Bragi). W 2016 roku, gdy Breytenbach przyjechał do Polski jako gość Festiwalu Miłosza na zaproszenie Fundacji Miasto Literatury, grupa tłumaczy przygotowała tom Refren podróżny. Wiersze wybrane. Większości przekładów dokonywano jednak na podstawie anglojęzycznych wydań poezji Breytenbacha. Z afrikaans tłumaczył tylko Jerzy Koch, który później dokonał wyboru tekstów do Ciała wędrownego i przełożył je w całości. To ważna różnica, ponieważ Breytenbach pisze w dwóch językach: w afrikaans poezję, po angielsku prozę, ale też sam przekłada na angielski część utworów, dokonując w nich rozmaitych zmian. Koch staje się głosem poezji afrikaans w Polsce – w 2017 ukazał się w jego przekładzie świetny zbiór innej znanej poetki z RPA, Antije Krog, młodszej o pokolenie od Breytenbacha wykładowczyni, także mocno zaangażowanej w działalność społeczną.  Wiersze zaprezentowane w Ciele wędrownym pochodzą z okresu późniejszego niż te, które zebrał Andrzej Dąbrówka w Całym czasie – te wcześniejsze dotyczyły przede wszystkim okresu debiutu i zaangażowania politycznego Breytenbacha, ale jeszcze sprzed jego uwięzienia. To bardzo skondensowany, wyrazisty zbiór, studium kształtowania się poetyckiego głosu Breytenbacha. Ciało wędrowne zaś prezentuje polskiemu czytelnikowi dalszą ewolucję poetycką, daje przekrój przez twórczość poety liczącego dziś prawie 80 lat. Kochowi udało się wydobyć od poety wiersz napisany do przygotowywanego dopiero tomu, pod roboczym tytułem Opieka hospicyjna. Mamy więc najbardziej aktualny wybór.

W takim układzie wyraźnie widać poetyckie obsesje i tematy Breytenbacha, choć Koch dokonał wyboru autorskiego i nie wprowadzał tu najmocniejszych politycznych utworów. Pozostały nam zatem ślady wątków społecznych, nawiązania do przeszłości, niewolnictwa czy formowania się afrikaans jako języka bękarciego. Afryka staje się tutaj przedmiotem bolesnego wspomnienia – ból wynika z nostalgicznego wspomnienia dzieciństwa, jego urody, prostoty, szczęścia, i z myśli, towarzyszącej już dorosłemu, że wspomnienia o pięknie i harmonii oparte są na kłamstwie, nieszczęściu większej części społeczeństwa. Przeszłość to jednak inny kraj – pisze Breytenbach. Wszystkie odniesienia do przeszłości zawierają jakąś przeszkodę, utrudnienie: a to morską cieśninę, będącą jednocześnie gardłem, które chrapliwie ssie i szturmuje pływy, księżyc zamienia się w tykający zegar, nie ma powrotu i nie ma prawa do szczęśliwego i naiwnego wspomnienia. W Ciele wędrownym ważniejszy wydaje się jednak temat wędrówki. Emigracja to doświadczenie całego dorosłego życia Breytenbacha, który poruszał się pomiędzy Francją, RPA, USA i Senegalem. Wygnany z ojczyzny, sam szukał miejsca, by osiąść. Nie znalazł takiej przestrzeni ani fizycznie, ani w języku, zawieszony między afrikaans, angielskim i francuskim. Migracja staje się jego doświadczeniem artystycznym: porusza się bowiem poza ideologią, interesuje go nomadyzm jako przyrodzona cecha ludzkiego życia. Wędrówka łączy się z byciem nie u siebie, z podziwianiem świata, zawsze jest w jakiś sposób obcego, nigdy własnego. Nawet czas kojarzy się tu z ruchem, symbolizuje go żagiel. W wierszu Itaka celem wędrówki, pierwszą i ostatnią wyspą jest żona, a nie miejsce w przestrzeni. Puenta tego wiersza brzmi:

składam ten list przez pół, żono

 i kładę, ukryty w kopercie

utraconego początku,

pod twoimi drzwiami

jak powrót

niewykonalny.

Powrót jest niemożliwy, bo nie ma dokąd wracać, bo wszystkie miejsca w przestrzeni są sobie równe, żadne nie jest bliższe. 

Sądzę, że z jeszcze jednego powodu należy docenić ten tom poezji: to nie tylko świetny wybór wierszy ważnego twórcy, ale także książka z gatunku najrzadziej publikowanych dzisiaj w Polsce – przekładów poetyckich ukazuje się nadzwyczaj mało. A tylko one mogą zmniejszyć dystans, jaki dzieli nas od literatury światowej.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Nowe Książki” 2018/11.

Zdjęcie: Claire Brear Unsplash

Comments

Komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *